Ambitnie z faworytem. MKS postraszył Górnika.

2017-10-19 21:10:00 Karina Zachara

Szczypiornistom MKS-u Kalisz nie udało się wywalczyć pierwszych wyjazdowych punktów na parkietach Superligi. Środowy mecz z Górnikiem Zabrze przegrali 26:33, ale faworyzowanym rywalom środowe zwycięstwo nie przyszło łatwo.

fot. Karina Zachara
fot. Karina Zachara

Zawodnicy Górnika nie mylili się ostrzegając w przedmeczowych wypowiedziach, że beniaminek z Kalisza to rywal, którego nie można lekceważyć. Jak na zespół, który plasuje się w ścisłej czołówce PGNiG Superligi, tuż za plecami ekip z Kielc i Płocka, w starciu
z kaliskim MKS-em musieli się zabrzanie mocno napocić, by odtrąbić siódme już ligowe zwycięstwo. Przez ponad 30 minut podopieczni Pawła Ruska walczyli z faworyzowanym rywalem jak równy z równym, bez kompleksów, odważnie i konsekwentnie, momentami nawet obejmując prowadzenie. W bramce kilkoma skutecznymi interwencjami popisał się Edin Tatar, czego nie omieszkali wykorzystać koledzy z pola, którzy bez skrupułów karali nie najlepiej spisującą się tym razem obronę zabrzan. Bezbłędnie do siatki strzeżonej przez Mateusza Korneckiego trafiali Arek Galewski, Michał Drej i Dzianis Krytski i było już 4:2 dla MKS-u. Gospodarze wkrótce zdołali wyrównać, ale w 18.minucie rzut karny skutecznie wykonał Kiryl Kniaziew ponownie zapewniając swojemu zespołowi prowadzenie (9:8). Wprawdzie i tę przewagę Górnik dość szybko zniwelował, ale na przerwę schodził prowadząc zaledwie dwoma bramkami.

Po powrocie na parkiet sytuacja zmieniła się diametralnie. Za kilka niedokładnych podań, błędów własnych i niecelnych rzutów goście otrzymali od rywali słoną nauczkę. Do punktującego regularnie w pierwszej odsłonie meczu Marka Daćko, kolejne trafienia, których w sumie zgromadził na koncie aż 9, dokładał czołowy snajper Górnika i Superligi Bartłomiej Tomczak. Efekt był taki, że w 37.minucie gospodarze odskoczyli na sześć bramek (23:17). W kolejnych minutach MKS próbował jeszcze ambitnie zmniejszyć straty, ale interwencje Łukasza Zakrety i cztery z rzędu trafienia, w tym dwa Artura Bożka pomogły tylko chwilowo skracając dystans do trzech bramek (24:21). Końcówka to już zdecydowany popis siły Górnika. Siedem kolejnych, celnych rzutów i brak odpowiedzi ze strony przyjezdnych właściwie rozstrzygnęły losy spotkania. Na dziewięć minut przed końcową syreną różnica sięgnęła 10 bramek (31:21). Ostatecznie gospodarze wygrali 36:27 i jest to już ich siódmy triumf w tym sezonie, ale przez ambitną postawę beniaminka z Kalisza, droga do niego nie była usłana różami.

- Uważam, że zagraliśmy bardzo dobre 35 minut. Wszystkie założenia taktyczne na ten mecz zespół realizował w stu procentach, pozwalając odskoczyć przeciwnikowi na maksymalnie dwie bramki. Myślę, że później chłopacy chyba za bardzo uwierzyli, że można wywalczyć tu jakiekolwiek punkty i sami sobie stworzyli niepotrzebny bałagan. Oddaliśmy kilka nieprzemyślanych rzutów, do tego doszło kilka niewymuszonych przez przeciwnika strat, a to wystarczyło, by Górnik uciekł na 7-8 bramek. Jestem jednak zadowolony, że po tym momencie przestoju potrafiliśmy wrócić do gry i znów skutecznie realizować swoje założenia, dzięki czemu mecz ponownie zaczął wyglądać tak jak powinien przez całe 60 minut. I nad tym właśnie musimy popracować, żeby nie grać falami, żeby wystrzegać się słabszych momentów, które później rzutują na końcowym wyniku. Ogólnie jestem jednak z tego meczu bardzo zadowolony. Nie zapominajmy, że Zabrze to czołowy zespół Superligi, który na pewno będzie się bić o medale. Myślę, że jako beniaminek trochę postraszyliśmy przeciwnika – podsumował spotkanie trener Paweł Rusek.

Czasu na odpoczynek i regenerację sił mają kaliszanie niewiele, bo już w piątek czeka ich kolejne, jeszcze trudniejsze wyzwanie Wyjazdowy, rewanżowy mecz z PGE Vive Kielce.

NMC Górnik Zabrze – MKS Kalisz 33:26 (16:14)
Kary: Górnik – 6. min, MKS – 12.min. Rzuty karne: Górnik2/2, MKS 4/5.

Górnik: Kornecki, Galia – Tomczak 9, Daćko 8, Sluijters 5, Adamuszek 2, Bushkou 2, Gliński 2, Tatarincew 2, Gluch 1, Gogola 1, Tokaj 1, Fąfara, Francik, Gromyko.
MKS: Tatar, Zakreta – Kniaziew 5, Czerwiński 4, Galewski 4, Bożek 3, Drej 3, Adamczak 2, Klopsteg 2, Bałwas 1, Krycki 1, Wojdak 1, Kobusiński, Kwiatkowski, Misiejuk.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować