Balski coraz mocniejszy! Kolejny rywal na deskach

2017-05-08 13:25:00 Karina Zachara

Adam Balski (9-0, 7 KO) wygrał dziewiąty z rzędu pojedynek na zawodowym ringu. W sobotę posłał na deski Ukraińca Tarasa Oleksiyenko (8-3, 7 KO). Główna walka wieczoru jaką kaliski pięściarz stoczył podczas gali Budweld Boxing Night – Next Generation w Ełku była najlepszą w jego dotychczasowej zawodowej karierze.

fot. Daria Rogacz
fot. Daria Rogacz

Tę walkę można bez obaw nazwać teatrem jednego aktora. Od pierwszych minut zakontraktowanego na osiem rund pojedynku w wadze junior ciężkiej to kaliszanin dyktował warunki. A robił to z ogromną pewnością siebie i zacięciem, prezentując przy tym efektowny i urozmaicony technicznie boks. Jak na dłoni widać było, że boksujący obecnie pod egidą grupy Tymex Boxing Promotion zawodnik jest do tego starcia kapitalnie przygotowany. Już w pierwszej rundzie rywal z Ukrainy poczuł moc jego ciosów, a pod koniec czwartej, po precyzyjnym i silnym prawym sierpowym Oleksiyenko po raz pierwszy zachwiał się na nogach. W kolejnych starciach Balski nie zwalniał tempa, nie słabła też siła jego ciosów, których repertuar był szalenie urozmaicony. Rywal wprawdzie znosił je dzielnie, ale jego argumenty wyczerpały się tuż pod koniec walki. Dokładnie w drugiej minucie i 28 sekundzie ostatniej rundy podopieczny Piotra Wilczewskiego po kilku ciosach na tułów wymierzył rywalowi potężnie mocny lewy podbródkowy, po którym Oleksiyenko padł na deski. Sędzia musiał przerwać walkę, bo Ukrainiec wyraźnie miał dość. O własnych siłach podnieść się nie zdołał, a po liczeniu jeszcze długo dochodził do siebie w narożniku ringu.

- Łatwo nie było, bo zawodnik silny, ale wygrałem i jestem z siebie dumny. Wiadomo jednak, że trzeba się uczyć dalej, po takich walkach wiem czego mi jeszcze brakuje. Cieszę się, że przez pierwsze kilka rund potrafiłem zachować chłodną głowę, bo nad tym pracujemy na co dzień z trenerem. Lekcja została odrobiona i jedziemy dalej – mówił tuż po walce Adam Balski.

Komentatorzy sobotniej walki byli zachwyceni tym, co zaprezentował kaliszanin, zgodnie podkreślając, że jest on jednym z najbardziej utalentowanych i wspaniale rokujących polskich cruiserów, a sobotni pojedynek był najlepszym w jego dotychczasowej karierze. Komplementów nie szczędził sam Artur Szpilka (20-2, 15 KO).

- Ten chłopak ma to coś. Pierwszy raz widziałem go w akcji. Rzadko u polskich zawodników ogląda się łatwość zadawania podbródkowych i ogólnie kombinacji, a Adam ją ma. To jest bardzo ważne – podkreślał czołowy polski bokser wagi ciężkiej.

Nie omieszkano też wspomnieć, że to właśnie w Kaliszu, pod okiem trenera Dariusza Kisiela stawiał Adam swoje pierwsze kroki na ringu, zdobywając też pierwsze juniorskie medale na ogólnopolskich zawodach. Zawsze bardzo skromny, ale też wiedzący czego chce, konsekwentnie dążył do realizacji swoich sportowych pasji, tyle że już w profesjonalnym wydaniu. Jak podkreśla, temu co robi bardzo chciałby poświęcić się bez reszty. Dojście do mistrzostwa wymaga jednak nie tylko talentu, którego Adamowi nie brakuje, ale przede wszystkim ciężkich treningów. Tych kaliszanin się nie boi, niestety póki co musi je łączyć z normalną pracą zarobkową. – Bardzo dziękuję obecnym sponsorom, którzy pomagają mi przygotować się do każdej kolejnej walki. Wiadomo jednak, że profesjonalizm kosztuje. Żeby być dobrym, cały czas trzeba w siebie inwestować, dobrze się odżywiać i przede wszystkim dużo i systematycznie trenować. Żeby przygotować się walki w Ełku, musiałem zwolnić się z pracy, teraz będę musiał wrócić do jakichś dorywczych zajęć. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych walkach pokażę się z jeszcze lepszej strony i że zostanie to dostrzeżone, że pojawią się kolejni sponsorzy. Byłoby miło – podkreśla Adam Balski.

Jak dotąd kaliszanin jest na zawodowym ringu niepokonany. Ten sobotni był jego dziewiątym z rzędu wygranym pojedynkiem, siódmym przed czasem. Najpoważniejszy sprawdzian czeka jednak kaliszanina 24 czerwca. To właśnie wtedy zadebiutuje on na prestiżowej gali Polsat Boxing Night, podczas której stanie oko w oko z groźnym Namibijczykiem Vikapitą Meroro (28-6, 14 KO).

Tekst: Karina Zachara, fot. Daria Rogacz

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować