Blade Runner w Heliosie kolejna podwójna opinia

2017-10-18 19:44:00 Jacek Magnuszewski

Dziś znów podwójna opinia o filmie. Tym razem Piotr i Dorota wybrali się na Blade Runner 2049, sequel słynnego Łowcy Androidów sprzed kilkunastu lat. Nie zdradzimy wiele, mówiąc, że znów zobaczymy Harrisona Forda.

Paweł:

Film akcji powinien być filmem akcji. A tymczasem w fabule było trochę momentów jak dla mnie nieco nudnych i przydługich. Co na pewno zwraca uwagę, to dźwięk. Już w pierwszych minutach filmu przypomniało mi się dlaczego lepiej jest oglądać film w Heliosie, niż na sprzęcie w domu. W tym filmie ktoś naprawdę zadbał o ścieżkę dźwiękową, a muzyka, gardłowe śpiewy rodem chyba z Tybetu, wybuchy i szum fal oceanu robią niesamowite wrażenie.

Sama historia jest dość zagmatwana, i choć z czasem staje się nieco jaśniejsza, nie przejmujcie się, jeśli chwilami się w tym pogubicie. Kto jest robotem, a kto nie? Nie zawsze to jest jasne. Nawet dla samych bohaterów filmu. Przedstawiona w filmie Kalifornia za kilkadziesiąt lat robi przygnębiające wrażenie. Zamiast słońca, mamy niekończący się deszcz i śnieg. Widać że scenarzyści filmu nie są optymistami co do zmian klimatycznych, ale oni są przecież z liberalnej Kaliforni, a nie z prostackiego Dzikiego Zachodu, na którym nikt w zmiany klimatu nie uwierzy, dopóki jego domu nie zmiecie niespodziewane tornado. W każdym razie deszcz i śnieg, padający przez większość filmu nakazuje refleksję na temat tego jak bardzo rozregulowaliśmy nasz świat.

Technologia przyszłości prezentuje się fajnie – ukłon dla scenarzystów za te wszystkie numery seryjne w gałkach ocznych. Drugim, po zmianach klimatycznych, podtekstem filmu, który dotyka współczesności jest samotność i wyobcowanie w świecie wysokiej technologii. Główny bohater ma owszem dziewczynę, tylko że ona jest projekcją z przestrzennego projektora. Smutne i jakoś prawdziwe, mimo, że w Kaliszu nie otaczają nas roboty. Ale jak wielu z nas szuka bratniej duszy tylko na ekranie komputera?

W takich chwilach człowiek czuje się lepiej, ze jest w kinie z Dorotą.

Dorota:

W pierwszej chwili chciałam odmówić. Mam dość młocek w wykonaniu androidów, strzałów z mieczy świetlnych i innych efektów specjalnych. Więc byłam nieco zniechęcona, kiedy Paweł przekonywał żeby wybrać się na Blade Runner. No i przez szacunek dla pierwszej części, która jest już klasyką kina Sci-fi – poszłam. I całkowicie mnie ten film zaskoczył. To jest niesamowita, malarska opowieść którą musze porównać do … sztuki Szekspira. Wątek szukania swoich korzeni wbrew otaczającej rzeczywistości, skomplikowane relacje między pokoleniami, ojcowie podejmujący trudne decyzje. Wątek można by oderwać od historii o robotach i pokazać na scenie teatru i też by się obronił. A dodajmy do tego oszałamiające efekty i niezwykłe światło i mamy… prawie arcydzieło. Granica między wysoką i niską sztuką się zaciera.

Poza szekspirowskimi wątkami, mamy też w filmie nieco spokojniejszych wręcz malarskich scen. Z całego filmu zapamiętałam najlepiej cudowne i niepokojące bursztynowe światło. Ostatnie piętro opuszczonego hotelu w Las Vegas wypełnione tym światłem… To wygląda jak spokojny, rozpuszczony w pyle zmierzch cywilizacji. Bohaterowie filmu mówią o jakiś koloniach, gdzie są niby ludzie, ale moim zdaniem nie ma żadnych kolonii. Ludzkość się skończyła. Słońce zaszło i jeszcze tylko ostatnie promienie świecą na puste budynki w Las Vegas. Szczególnie mocno tą scenę ogląda się, wiedząc, że kilka tygodni temu jakiś gość z karabinami maszynowymi właśnie tam zabił 50 osób i ranił pół tysiąca. To brzmi jak film. Pasowałoby do Blade Runner, ale jednak jest rzeczywistością. Co z tego, że Peugeot, którym wracaliśmy z kina nie lata, jak ten na filmie? Rzeczywistość coraz częściej splata się z fikcją i nic nie jest już prawdziwe samo w sobie.

No. Dzisiaj poszłam trochę w filozofię, wybaczcie, ale ten film skłania do refleksji o naszym celu w życiu. To na pewno nie jest zwykła strzelanka. Jak mówiłam, dla mnie sceny w bursztynowym świetle są najlepszym elementem filmu. Wychodzimy z kina, a tam dalej bursztynowo, bo przecież hall w Heliosie jest cały w ciepłym bursztynowym świetle. Więc takie mikro przedłużenie filmu. Dla mnie w skali 1 -10 Blade Runner jest na 9. Minus 1 za pesymizm.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować