Dwa spojrzenia na film: Lucy w kinie Helios.

2014-08-25 10:20:00 D&P

Koniec lata to w kinie początek sezonu. Dwójka kinowych fanatyków, o gładko brzmiących imionach – Dorota i Piotr, będzie na gorąco relacjonować swoje wrażenia z seansów w kinie Helios. Recenzje pisane na żywo i na szybko, więc emocjonalnie. Na pierwszą recenzję wybraliśmy wspólnie film “Lucy”. Macie swoją opinię o tym filmie? Skomentujcie pod artykułem.

Lucy, czyli Scarlett Johanson
Lucy, czyli Scarlett Johanson

Dorota: Według mnie – tak sobie. Kolejny film, na którym dzielna osamotniona kobieta walczy z całym światem. Jest też francuski uroczy brzydal w typie Belmondo ( pamiętacie kto to był Belmondo ?) i trochę negatywnych postaci rodem z Korei, nie wiadomo czemu mieszkających na Tajwanie. Może koreańscy gangsterzy mają na Tajwanie ulgi podatkowe? No i oczywiście Morgan Freeman, który zawsze kojarzy mi się z Bogiem, więc budzi moje bezgraniczne zaufanie jako aktor, wątpiący we wszystko co mówi, czyli pokazujący jak ograniczona jest wiedza ludzkości.

Sam pomysł, czyli to, że na co dzień wykorzystujemy potencjał niewielkiej części mózgu i gdybyśmy się nauczyli korzystać z całości będziemy zdolni do cudów, jest oczywiście fajny. I cieszy mnie, że to właśnie kobieta jako pierwsza dostąpiła tego zaszczytu.

Ogólnie akcja dosyć szybka, z kilkoma zabawnymi momentami, jak obezwładnianie ludzi na odległość, albo scena z wystawioną po chińsku receptą.

Wszystko budzi nasza tęsknotę za wykorzystaniem większej części naszego mózgu. Cóż, kiedy po wyjściu z kina widzimy, że ludzkość nadal wykorzystuje tyle ile wykorzystywała, nic się nie zmieniło, a w kinie przesiedzieliśmy całe dwie godziny, wcale nie najgorsze, ale na pewno nie najlepsze. Moja ocena w skali od 1 do 10 to : 6,5

Piotr: Super film. Tego oczekuję od kina; czysta rozrywka, wartkie tempo, intelektualne aluzje, zaszyte w z pozoru płytką akcję. No i Scarlett Johanson w roli głównej bohaterki rzuca na kolana – w pierwszej części filmu dość niechlujna, ale doskonale wpisująca się w tradycję bohaterek Luca Bessona.

Seksowna kobieta, która kompletnie nie pasuje do otaczającego ją świata. Tak było w Piątym Elemencie, tak było w Wasabi i właściwie w każdym filmie tego reżysera.

Na pewno nie zawiodą się ci, którzy lubią do znudzenia oglądać walkę dobrych ze złymi. Jak przystało na francuskiego reżysera, drobną szpilę dostają Niemcy ( sami zobaczcie kiedy).

Reżyser kocha Azję, to widać, bo akcja w sporej części toczy się w Taipei, stolicy Taiwanu. Koreańczycy pokazani są jako gangsterzy, bo Koreańczyków w Azji chyba jakoś nieszczególnie lubią. W końcu podbijają rynek samochodami i teledyskami PSY.

Jest też Morgan Freeman w dość statecznej roli dziadka – mądrali. Uprzedzam, że pojawi się jedna bardzo mocna scena – dlatego odradzam film rodzicom z dziećmi. A sam tytuł odnosi się do pierwszej kobiety – Lucy, której szczątki znaleziono w Afryce, co więcej sama Lucy nawet w filmie występuje. Ta nowa Lucy, główna bohaterka, czyli złotowłosa Scarlett Johanson, też jest pierwszą kobietą na świecie, która ma super wydajny mózg. Dlatego mają to samo imię. Zabawne, prawda? Oczywiście film nie byłby tak bardzo mocny, gdyby nie narkotyki, których właściwie film jest… pochwałą. Paradoks, nie? Zobaczcie ten film, naprawdę warto.

W mojej ocenie: 1 do 10 film zasługuje na 8 punktów.

Ps: Dorota spóźniła się 12 minut, więc przetestowałem kinową kawiarnię. Jest dobrze.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować