Jeden zryw to za mało. MKS ulega Vive po raz drugi

2017-10-22 19:50:00 Karina Zachara

Nie było niespodzianki w kolejnym starciu szczypiornistów MKS-u Kalisza z PGE Vive Kielce. W miniony piątek kaliszanie, pomimo ambitnej walki, nie sprostali utytułowanym rywalom i ostatecznie ulegli mistrzom Polski 21:37.

fot. Karina Zachara
fot. Karina Zachara

Mecz pierwotnie zaplanowany był dopiero na styczeń, ale z uwagi na liczne grono obcokrajowców w kieleckiej ekipie i reprezentacyjne obowiązki zawodników, na prośbę gospodarzy spotkanie zostało przełożone. Podopieczni Pawła Ruska stawili się więc
w kieleckiej Hali Legionów już w miniony piątek.

Jasnym było, że faworyt spotkania jest jeden. Zamiarem kaliszan było jednak po raz kolejny pokazać, że starcie z beniaminkiem wcale nie musi być spacerkiem. Udowodnili to już we wrześniu w Kaliszu, w meczu inaugurującym rozgrywki PGNiG Superligi, bo choć przegrali różnicą 16 bramek, nie można im odmówić ambitnej walki. Tak też było w piątkowym starciu w Kielcach, w rozegranym awansem spotkaniu 16.serii.

Jak przed każdym ligowym pojedynkiem, również i na ten kaliski zespół stawiał sobie określone cele. - Po pierwsze zamierzaliśmy zdobyć więcej bramek niż w pierwszym spotkaniu w Kaliszu, a więc powyżej20 i stracić mniej niż wtedy, czyli 36. Jak pokazuje wynik, założenia udało się zrealizować połowicznie, bo zdobyliśmy o jedną bramkę więcej, ale też o jedną więcej straciliśmy – mówi trener Paweł Rusek.

Kaliszanie słabo rozpoczęli. Efekt był taki, że po czternastu minutachtracili do rywali już siedem bramek (10:3). W tym fragmencie gry najdotkliwiej dał się we znaki przyjezdnym Manuel Strlek. Chorwacki skrzydłowy był bezbłędny i aż sześciokrotnie pokonał Edina Tatara. Później jednak w grze kielczan coś się zacięło, a przyjezdni nie omieszkali tego wykorzystać, w 22.minucie zmniejszając przewagę rywali do zaledwie trzech trafień (10:7). Sławomir Szmal bezradnie rozkładał ręce po atakach DzianisaKrytskiegoi KiryłaKniaziewa.

- Pierwsze 10 minut było bardzo bojaźliwe z naszej strony. Brakowało ataku wiążącego, prostopadłego, nie potrafiliśmy wrócić w odpowiednich momentach. Zabrakło wszystkiego na co zwracam uwagę przed wyjściem z szatni. Natomiast później uwierzyliśmy, że z Kielcami też można pograć, akcje zaczęły nam się wiązać, a z tego padały bramki – podsumowuje kaliski szkoleniowiec.

Jeden zryw to jednak za mało, by w jakikolwiek sposób zagrozić mistrzom kraju. Chwilowy przestój w grze gospodarze odbili sobie i to z nawiązką w kolejnych minutach spotkania.

Na przerwę schodzili prowadząc siedmioma bramkami (17:10), a po wznowieniu gry systematycznie powiększali rozmiar przewagi. W 34. minucie było już 21:11. Gościom udało się powstrzymać ten zwycięski marsz tylko przez chwilę, ale za to efektownie. W ciągu zaledwie dwóch minut kaliskie trio: Galewski, Czerwiński i Bożek zmniejszyło dystans do sześciu trafień (23:17 w 40. minucie).Był to jednak ostatni moment, w którym mistrzowskie Vive pozwoliło kaliszanom na nieco więcej swobody. Odpowiedź gospodarzy była zdecydowana. Systematycznie oddawane, celne rzuty zrobiły swoje. Przewaga urosła ostatecznie do 16 bramek (37:21). Taką samą różnicą kielczanie wygrali we wrześniu w Kaliszu, wtedy było 36:20.

Miniony tydzień był dla kaliskiej siódemki istnym maratonem. Podopieczni Pawła Ruska rozegrali aż trzy spotkania. Po sobotnim, wygranym starciu u siebie ze Spójnią Gdynia, dwa kolejne na wyjeździe – z Górnikiem Zabrze i PGE Vive Kielce zakończyły się porażkami. Teraz kaliszanie nieco odpoczną od ligowej rywalizacji. Na parkiet wrócą 8 listopada, w roli gospodarzy spotkania z kolejnym arcytrudnym rywalem – Orlen Wisłą Płock.

PGE Vive Kielce – MKS Kalisz 37:21 (17:10), 20.10.2017r.
Kary: Vive – 4. min, MKS – 12 min. Rzuty karne: Vive 3/3,
MKS 2/3
Vive: Szmal, Wałach – Strlek 8, Lijewski 6, Jurecki 5, Dujszebajew 4, Bis 3, Janc 3, Mamić 3, Djukić 2, Jachlewski 1, Kus 1, Zorman 1, Aguinagalde, Jurkiewicz.
MKS: Tatar, Jarosz – Kniaziew 5, Bożek 3, Czerwiński 3, Krytski 3, Galewski 2, Adamczak 1, Drej 1, Grozdek 1, Klopsteg 1, Wojdak 1, Kobusiński, Kwiatkowski, Misiejuk.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować