Jest przełamanie. Koszykarze KKS-u pokonali Obrę!

2017-01-10 22:05:00 Karina Zachara

Po długiej serii ligowych porażek koszykarze KKS Energa Drogbruk Kalisz odnieśli wreszcie długo oczekiwane zwycięstwo. W niedzielę, na własnym parkiecie pokonali Obrę Kościan 68:67. – Ta wygrana była nam potrzebna jak tlen – powiedział tuż po meczu Łukasz Wojciechowski, grający trener kaliskiej ekipy.

fot. Karina Zachara
fot. Karina Zachara

Na ten dzień czekali od pięciu kolejek. I zawodnicy i kibice. Nie dalej jak w piątek, po meczu z Górnikiem Wałbrzych, opuszczali halę przy ul. Łódzkiej w kiepskich humorach. W niedzielę nastroje były już znacznie lepsze. Po kiepskiej serii, pięciu z rzędu ligowych porażek, których w całym sezonie uzbierało się aż jedenaście, nareszcie udało się przełamać złą passę. Wygrana z Obrą Kościan bardzo cieszy, choć trzeba przyznać, że kosztowała kaliską ekipę mnóstwo wysiłku. Horror z happy endem, tak można by w skrócie podsumować to spotkanie, bo nim koszykarze KKS-u unieśli ręce w geście triumfu zafundowali i sobie i widzom prawdziwy dreszczowiec.

Podopieczni Łukasza Wojciechowskiego od początku grali ambitnie, ale bardzo nierówno. Już w pierwszej kwarcie, najpierw dość wyrównanej, z wynikiem przez większość czasu oscylującym w okolicy remisu, przyszedł nagły zastój. Rywale wykorzystali to bezbłędnie. Trzynaście z rzędu zdobytych punktów, przy zerowym dorobku gospodarzy i przegrana kwarta stała się faktem (17:22). Wprawdzie w kolejnej odsłonie kaliszanie dość szybko odrobili straty, ale w końcówce przeciwnik znów wymknął się spod kontroli. Schodząc na przerwę, zawodnicy KKS-u miny mieli nie tęgie, bo przewaga rywali wzrosła już do dziewięciu oczek (28:37).

Znacznie korzystniej nasi koszykarze zaprezentowali się w drugiej połowę. Do ponownego wyjścia na prowadzenie (38:37) potrzebowali niespełna trzech minut, a w połowie czwartej kwarty odskoczyli nawet na dziewięć oczek (63:54). Okazałą przewagę niestety szybko roztrwonili, a na minutę przed końcową syreną przegrywali 66:67. Kluczowe dla meczu okazało się ostatnie osiem sekund i … chłodna głowa Artura Mrówczyńskiego, który po faulu Stanisława Kiszki pewnie wykonał dwa rzuty osobiste wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Na skuteczną odpowiedź przyjezdnym zabrakło już czasu i to kaliszanie cieszyli się z pierwszego od blisko dwóch miesięcy zwycięstwa.

- W końcu odetchnęliśmy. Ciężko pracowaliśmy w okresie międzyświątecznym, żeby nasza gra wyglądała lepiej niż w pierwszej rundzie. To zwycięstwo bardzo cieszy, było na m potrzebne jak tlen. Mam nadzieję, że dzięki temu się odblokujemy, ale też mamy świadomość, że mogło być okazalsze, przynajmniej dziesięciopunktowe. Niestety niefortunne decyzje, głupie straty – zwłaszcza w końcówce, którą musimy dokładnie przeanalizować sprawiły, że zrobiło się bardzo nerwowo. Wygraliśmy zaledwie jednym trafieniem i to w ostatnich sekundach meczu. Tak więc jest nad czym pracować. Wprawdzie w tej rundzie więcej meczów mamy u siebie, to zawsze jest dodatkowy atut, ale je też trzeba wygrać – mówił tuż po meczu Łukasz Wojciechowski, grający trener naszego drugoligowca.

Mocną stroną graczy KKS-u były tym razem rzuty z dystansu. W sumie kaliszanie trafili zza łuku aż 14 razy. Niestety, podobnie jak w wielu poprzednich spotkaniach, ponownie przegrali rywalizację na tablicach.

- Dzisiaj wpadło sporo „trójek”, wszyscy się cieszymy, ale nie zawsze tak jest. Namawiam chłopaków, żeby częściej próbowali gry jeden na jeden, bo zdecydowanie to potrafią. Na razie średnio to wychodzi. Jest jedno minięcie, odrzucenie i na tym nasza akcja się kończy. Musimy popracować, żeby to miało dalszą kontynuację, kolejne minięcie. No i do tego jeszcze obrona. Kiedy wszystkich pięciu zawodników pracuje jak należy, efekty są od razu widoczne, o czym zresztą przekonaliśmy się dzisiaj, zwłaszcza w drugiej połowie. Elementem, który bez wątpienia musimy poprawić są też zbiórki na własnej desce. Dziś straciliśmy w ten sposób mnóstwo piłek, zwłaszcza przed przerwą. W szatni padło sporo mocnych słów i to poskutkowało, o czym świadczą statystyki. Do przerwy Obra zebrała nam 12 piłek w ataku, po przerwie tylko 4. I tu upatrywałbym klucza do zwycięstwa – podsumowuje Łukasz Wojciechowski.

Cieszy z pewnością fakt, że aż czterech zawodników KKS-u rzuciło ponad 10 punktów, a każdy z graczy, którzy pojawili się na parkiecie zapisał na swoim koncie jakieś „oczka” Najwięcej, bo aż 17 zgromadził ich Przemysław Galewski. Double-double zanotował natomiast Łukasz Wojciechowski, który do 13 zdobytych punktów dołożył 10 asyst.
Było to trzecie wygrane spotkanie koszykarzy KKS-u. Ich kolejnym rywalem będą Muszkieterowie Nowa Sól, a mecz – tym razem wyjazdowy – już w najbliższą sobotę.

17. kolejka II ligi, gr. D, 08.01.2017
KKS Energa Drogbruk Kalisz – BC Obra Kościan 68:67 (17:22, 11:15, 21:13, 19:17)
KKS Kalisz: Przemysław Galewski (17, 3×3/4), Łukasz Wojciechowski (13, 3×3/6), Jakub Kołodziej (13, 3×3/5), Artur Mrówczyński (13, 3×3/6), Błażej Pawlik (3, 1×3/4), Patryk Kowalski (3, 1×3/4), Marcin Ostój (2), Tomasz Bartkowski (2), Tobiasz Kol (2).

Obra Kościan: Waldemar Kabat (19), Paweł Ciążkowski (17, 2×3/4), Hubert Ratajczak (14, 4×3/10), Emil Rau (8), Mateusz Kaczmarek (5, 1×3/1), Hubert Mielnik (4), Konrad Stanisławiak, Adam Szymkowiak, Stanisław Kiszka.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować