Kaliski Park Linowy: Borowiak chciałby omletu, ale nie ma jaj

2014-08-18 13:05:00 Robert Sigmundsson Kotschmarów

Dawid Borowiak krytykuje decyzje Kaliszan w Funduszu Obywatelskim. Autor projektu Kaliskiego Parku Linowego polemizuje.

Dawid Borowiak na swoim blogu pisze, że skoro żaden prywatny inwestor dotąd parku linowego nie zbudował w Kaliszu, to znaczy, że ich tu być nie powinno. Podobnie skoro żaden prywatny inwestor nie zainwestował naprawę w boiska na Majkowie, to należy ten urokliwy zakątek oddać prywatnemu inwestorowi pod zabudowę apartamentowcem (były takie plany).

Na odzyskany niedawno Złoty Róg należy urządzić przetarg, a niewidzialna ręka rynku sama zdecyduje, czy bardziej Kaliszanom potrzebny tam ogródek piwny i miejsce spotkań dla młodzieży, czy też kolejny bank, biedronek, teskacz albo handlowa galeria. Idąc tym tokiem myślenia i budowę ścieżek rowerowych oddać można – biznesowi. Jak autostrady! Brrrrr….

Panie Dawidzie, miasto to nie firma.

Powinno być dobrze zarządzane: sprawnie, gospodarnie, oszczędnie, zgodnie z regułami sztuki zarządzania. Zgadzam się, że sztuka ta kwitnie w biznesie, a marnieje w kaliskiej administracji, ale, na bogi, ani biznes nie ma monopolu na sprawne zarządzanie, ani obecna administracja Kalisza na niegospodarność! Potrzebujemy w zarządzie Miasta sprawnych i rzutkich menadżerów BEZ wyroków sądowych, a przykład Prezydenta Sztandery wyraźnie pokazuje, że niekoniecznie kopiowanie powszechnych praktyk biznesowych i przechodzenie ludzi z biznesu do zarządu Miastem musi się przekładać na lepsze Miastem zarządzanie.

Nade wszystko jednak: miasto to nie firma.

Zadaniem samorządu Miasta jest dbać o potrzeby mieszkańców. O dobro publiczne mieszkańców Kalisza. I nie mam tu na myśli realizowania fantazji jednego mieszkańca Kalisza, który ma potrzebę publicznych występów muzycznych a jest akurat wiceprezydentem – od tego są fundacje w rodzaju „”Spełniamy marzenia” lub programy w rodzaju „Szansa na sukces” „Voice of Poland” etc.

Mówię o tym, jak swoje potrzeby rozumie, definiuje i artykułuje ogół mieszkańców. Mieszkańcy Kalisza chcą ścieżek rowerowych, domagają się zbudowania tychże za publiczne pieniądze, należy to uszanować i ścieżki zbudować, a ich funkcjonowanie dotować, bo żadnych przychodów nie wygenerują. Kaliszanie życzą sobie za swoje publiczne pieniądze naprawić boisko na Majkowie i oddać je klubowi rugby Husaria – wara komukolwiek decyzje tę podważać! Kaliszanie uznali, że chcą Kaliskiego Parku Linowego – widać w przeciwieństwie do Pana uznali, że jego istnienie jest im potrzebne, a zbudowanie za wspólne fundusze – zasadne.

Co mnie nieco irytuje – to wrzucanie do jednego worka innej “eksperckiej” fantazji obecnych włodarzy miasta – Aquaparku zbudowanego za kilkadziesiąt milionów złotych i co roku dotowanego kwotą miliona złotych, i stawianie tej kosztownej fanaberii na równi z inwestycjami proponowanymi przez obywateli w ramach budżetów obywatelskich. Dlaczego jest to nadużycie trącące hipokryzją i wyborczą propagandą? Odpowiadam: nie wierzę, iżby nie zdawał sobie Pan i koledzy sprawy, że taki park linowy, ścieżki rowerowe czy Majkowskie Wembley, każdy z tych obywatelskich projektów będzie kosztował około 1% (sic!) kosztów zbudowania Aquaparku. JEDNĄ SETNĄ!

Małe jest piękne!

Chcą mi panowie powiedzieć, że nie stać nas na to, by odżałować jedną setną Aquaparku na realizację obywatelskiego projektu? I to takiego, który sam się będzie utrzymywał? Którego istnienie przełoży się wydatnie nie tylko na zaspokojenia potrzeb Kaliszan i poprawę ich jakości życia (zdaniem tychże samych Kaliszan), ale i na atrakcyjność miasta, rewitalizację regionu?

Nie wierzę, że nie zdają sobie Panowie sprawy, że zaistnienie parku linowego we Winiarach nad Szałem będzie oznaczało pojawienie się potrzebnych tam toalet, pewnie jakiejś małej gastronomii, a, miejmy nadzieje ściągnie tam inne atrakcje (wypożyczalnia kajaków/rowerków wodnych, atrakcje dla najmłodszych, jakieś mini zoo, etc.) skoro będą się tam pojawiać ludzie.

Jeśli Miasto nie będzie pazerne i będzie stymulować rozwój, pojawianie się tam nowych przedsięwzięć z niskimi opłatami i podatkami dla chętnych przedsiębiorców, kolejnych atrakcji nie będzie trzeba stawiać za miejskie wspólne pieniądze, przedsiębiorcy pojawią się tam sami – sterowani ową niewidzialną ręką rynku którą, niestety, czasami trzeba poprowadzić za rękę, i której ZAWSZE na ręce trzeba patrzeć. ;]

Pan, Panie Dawidzie, z jednej strony chciałby mieć tętniący życiem i przedsiębiorczością Kalisz, ale z drugiej strony nie jest przygotowany na to, by obecnie dogorywający Kalisz przez biznes olewany stymulować rozsądnymi niekosztownymi inwestycjami wspólnych środków, bo tychże, roztrwonionych na Aquaparki, nie mamy. Zgadzając się z Panem co do fatalnego stanu miejskiej kiesy, nie zgadzam się na Pańską polityczną i ekonomiczną schizofrenię.

Nie da się zrobić omletu nie rozbijając jaj. Ogół głosujących Kaliszan uważa, że posiadane jeszcze jaja, zamiast wkładać do jednego eksperckiego koszyka Pańskiego czy innego jak Aquapark – należy włożyć w kilkanaście obywatelskich koszyczków. Nie ma siły, z któregoś wyjdzie fajny omlet, czas pokaże z którego – najbardziej udany.

Pan, Panie Dawidzie, chce omletu – ale nie ma Pan jaj żeby je rozbić

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować