Kto oszpeci Główny Rynek?

2017-08-08 08:03:00 Maciej Błachowicz

O jakości rządzenia Kaliszem świadczy niekończąca się (która to już rocznica?) debata o tym jak powinien w przyszłości wyglądać Główny Rynek. „Zaletą” dla władz jest niewątpliwe odwrócenie uwagi publicznej od kwestii istotnych – zrujnowanych budynków, smogu, czy problemu samochodowego. Trudno jednak nie uznać symbolicznej ważności tematu – Główny Rynek to nasza wizytówka i jego postrzeganie będzie rzutować na całe miasto.

fot. Główny Rynek bez klombu czy będzie powtórka spod teatru?
fot. Główny Rynek bez klombu czy będzie powtórka spod teatru?

Wielu chciałoby tę dyskusję sprowadzić do poziomu pytania – ze studnią czy z klombem a może z fontanną posadzkową. W tej narracji jestem Rejtanem do upadłego broniącym istnienia klombu. Tyle, że to półprawda. Zacznijmy od tego, że od wielu lat przerażony jakością projektowania przestrzeni publicznej w Kaliszu. Co by tu jeszcze popsuć, jak mówi o urzędniczych pomysłach jeden z obrońców klombu Jurek Szukalski. Jako antidotum na tę niską jakość postuluję wprowadzenie mądrych i prostych rozwiązań. W przypadku Głównego Rynku rozwiązania są dwa. Pierwsze to urządzenie ogólnopolskiego konkursu architektonicznego – bez warunków innych niż poszanowanie substancji istniejących zabytków czyli np. planu przebudowy ratusza i kamienic. Fontanna posadzkowa, klomb, a może ekspozycja archeologiczna pod szklana piramidą? Proszę bardzo. Jedynym ograniczeniem niech będą możliwości finansowe miasta i wyobraźnia architektów. I lepiej żeby od profesjonalnego jury z naciskiem na słowo „profesjonalne” jak najdalej trzymali się urzędnicy i politycy. Co do zdania „ale konserwator zabytków się nie zgodzi” też nie jest to do końca prawda. Konserwator ma chronić zabytki a nie projektować miasto lub bawić się w plastyka. Warunkiem, że nowe będzie komponować się ze starym jest zaproszenie do jury specjalisty z zakresu architektury międzywojennej. Niestety mimo, że organizacja konkursów była jedną z obietnic wyborczych Grzegorza Sapińskiego jak widać w polityce obietnice są po to aby ich nie dotrzymać. Na marginesie: Panie Prezydencie co z bankiem przy placu Bogusławskiego?

Projekt już jest

W kaliskiej rzeczywistości, w której o wyborze projektanta decyduje cena i zadanie powierza się najtańszemu architektowi trudno oczekiwać, że pomysł na Główny Rynek powali nas swoją urodą. Równie dobrze można twierdzić, że jakość usług „bezpłatnego” dentysty z NFZ będzie tak wysoka jak jego kolegi, renomowanego drogiego dentysty. Raczej módlmy się aby nowe oblicze reprezentacyjnego placu nie przypominało ryneczku prowincjonalnego miasteczka. Aby zaradzić takiej ewentualności rozwiązaniem jest nawiązanie do przeszłości w tym wypadku międzywojennej, kiedy Kalisz odbudowywali najlepsi.

Prawdę mówiąc uważam to ze względu na niższe koszty za rozwiązanie lepsze bo tańsze niż konkurs. Skoro coś jest dobre to po co ryzykować? Nawiązanie to nie rekonstrukcja i rynek trzeba dostosować do wymogów współczesnego miasta np. zastąpić kocie łby płaską nawierzchnią. I tu dochodzimy do kwestii sławetnego klombu. O ile przy organizacji konkursu jego istnienie nie jest warunkiem w sytuacji bezkonkursowej bronię stanowczo jego przedwojennego kształtu. Choć nie do końca – możliwa jest (moim zdaniem) jego zamiana na fontannę – prostą sadzawkę pokrywającą się z rozmiarami dawnego klombu. Można ją zaprojektować aby po jej opróżnieniu z wody przestrzeń służyła imprezom. Tyle że znów jest to rozwiązanie kosztowne i przy naszych pożal się Boże umiejętnościach psucia przestrzeni ryzykowne. Przy zachowaniu klombu można za to pomyśleć o nowoczesnych kompozycjach kwiatowych – bo klomb wcale nie musi być nudny. Ta obrona nie wynika z jakiegoś widzimisię ale z przekonania, że zieleniec będący solą w oku władz jak dobrze położony dywan organizujący przestrzeń – żeby go zabrać trzeba mieć dobry pomysł na alternatywne urządzenie. Kto nie wierzy niech zobaczy jak makabrycznie wygląda po likwidacji klombu wybrukowany plac na tyłach naszego teatru. Nie bez znaczenia są też moim zdaniem sentymenty wielu mieszkańców. Nie zaszkodzi za to rynkowi więcej zieleni np. nie za wysokich drzew między latarniami i zieleńców kwiatowych bezpośrednio przy ratuszu. Konieczne jest rozsądne zaprojektowanie umiejscowienia ławek i przede wszystkim ogródków z parasolami, które nie powinny zasłaniać zabytkowej architektury. Projekt przebudowy Głównego Rynku już istnieje tylko nie został mieszkańcom pokazany. Jak powiedziano mi kiedyś w ratuszu „transparentność tak ale bez przesady”. Nic dziwnego wizualizacja rozczarowuje jakością.

Studnia czyli krótka pamięć o betonce?

Początkowo wydawało się, że przyszłość Głównego Rynku rysuje się dość optymistycznie, gdyż pani konserwator Beata Matusiak okazała się zwolenniczką nawiązania do przedwojennego kształtu Głównego Rynku. Może nawet zbyt rygorystyczną zwolenniczką bo nie przekonał jej ani pomysł wprowadzenia dodatkowej zieleni ani rezygnacji z międzywojennej granitowej kostki – ładnej ale z powodu wypukłości niepraktycznej. W ramach kompromisu zgodzono się na jej zeszlifowanie. Wtedy na horyzoncie pojawił się odkryty w ramach badań archeologicznych zbiornik na wodę. Rozumiem archeologów, którzy chcą wyeksponować swoje odkrycie, rozumiem ludzi którzy myślą, że uczynią nasze miasto atrakcyjniejszym dla turystów. Sam nie jestem przeciwnikiem ekspozycji tego typu musimy jednak odpowiedzieć na pytanie dlaczego ten zbiornik jest tak unikatowy, że powinniśmy go eksponować. Pod chodnikami Kalisza kryją się przecież setki reliktów dawnych budowli. Skoro to taki „skarb” to dlaczego o odkryciu nie słychać w nauce Polskiej? Druga, moim zdaniem o wiele ważniejsza kwestia, brzmi czy ekspozycja ceglanego zbiornika (trawnik z szybą?) na tle wytwornego ratusza nie oszpeci na trwale rynku? Obawiam się, że tak właśnie będzie i tak myśli wielu historyków sztuki m.in. Krzysztof Ziental, Ania Tabaka, Iwona Barańska, Joanna Bruś i wyżej podpisany. Chyba niewiele się uczymy, skoro z takim trudem pozbyliśmy się „betonki” a już spieszno nam do realizacji kolejnej „wizji”?

Komu przeszkadza zieleń?

Władze przymierzają się do likwidacji klombu posiłkując się podobno opinią prof. Kocki Krenz. Nie widząc tej opinii na piśmie (znamy ją z relacji prezydent Gmerek) trudno się do niej odnosić. Na jakiej podstawie twierdzi się, że brak klombu „podwyższy rangę placu”. Czy należy też zlikwidować klomb przed pałacem Krasińskich w Warszawie, którego założenie ratuszowe jest dalekim echem? Jak ten horror będzie wyglądać może się przekonać każdy, kto zobaczy jak wygląda wybrukowany plac przed teatrem. Tu też komuś przeszkadzała zieleń. Może komuś klomby i zieleń kojarzą się z wsią a betonowa pustynia wydaje mu się synonimem wielkomiejskości? Profesor Koćka Krenz to jest oczywiście wybitnym specjalistą, ale od archeologii średniowiecznej a nie od historii urbanistyki i architektury. Jeśli chodzi o nasz rynek tutaj autorytetami są prof. Małgorzata Omilanowska i Paweł Dettlof, którzy zajmują się problematyka odbudowy miast historycznych i do nich powinno zgłosić się miasto po poradę, przedstawiając im oczywiście pełną dokumentację historyczną z okresu międzywojnia. I jeszcze jedna rzecz mania upychania na rynku wszystkiego – proponuję jeszcze dziesięć ławeczek sławnych kaliszan, kilka Dorotek, pięć żab i dwa fortepiany. Moim zdaniem ktoś tu powinien dostać nagrodę im Hermana Preuskera (burzyciela miasta w 1914 r.) za twórcze niszczenie Kalisza. Wstyd! Jeśli Główny Rynek zostanie oszpecony, to chociaż dobrze byłoby wiedzieć komu będziemy to zawdzięczać.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować