Lider poległ w Arenie. MKS górą nad Olimpią! [ZDJĘCIA, RELACJA]

2017-02-27 09:30:00 Karina Zachara

Wystarczył im kwadrans, by losy arcyważnego spotkania rozstrzygnąć na swoją korzyść. W sobotni wieczór, szczypiorniści MKS-u Kalisz po kapitalnej grze w końcówce meczu, pewnie pokonali Olimpię Piekary Śląskie, lidera pierwszoligowej tabeli, 27:20

fot. Karina Zachara
fot. Karina Zachara

Takiej frekwencji na ligowym meczu kaliskich szczypiornistów chyba jeszcze nie było. I nic dziwnego, bowiem biorąc pod uwagę uczestników spotkania – dwie czołowe ekipy pierwszej ligi – należało się spodziewać wybornego widowiska. Kibice, którzy tego wieczoru zasiedli na trybunach kaliskiej Areny, a było ich niemal 1000, na pewno nie żałują swojej decyzji. To był rzeczywiście mecz na szczycie, trzymający w napięciu do końcowej syreny, a zważywszy na wynik – dający mnóstwo radości lokalnym fanom piłki ręcznej i kaliskiego zespołu.

Euforia, jaka zapanowała na trybunach była uzasadniona, bowiem przez większą część spotkania jego końcowe rozstrzygnięcie stanowiło wielką niewiadomą. Przez niemal 45 minut mecz był szalenie wyrównany, a właściwie to gospodarze zmuszeni byli gonić wynik. Były momenty, że gracze Olimpii odskakiwali na 3,4 trafienia. To oni też schodzili na przerwę z przewagą dwóch bramek (12:10).

- Piekary to bardzo dobry przeciwnik. Spodziewaliśmy się, że mecz będzie wyrównany. Najważniejsze, że nie udało im się odskoczyć na więcej niż 2-3 bramki. Kontrolowaliśmy to spotkanie. Cieszę się, że zespół wytrzymał presję, nie poddał się, grał swoje – mówił tuż po meczu trener Bartłomiej Jaszka.

Po przerwie kaliszanie wyraźnie zaczynali się rozkręcać. Nadal kapitalnie spisywała się defensywa, ale co najważniejsze poprawiła się też skuteczność rzutowa. Wyśmienite zawody, chyba najlepsze w sezonie, rozegrał na prawym skrzydle Artur Klopsteg, który już po wznowieniu gry aż sześciokrotnie pokonał bramkarza rywali, rzuty karne wykonując ze stuprocentową skutecznością. Doskonale wtórował mu również Arkadiusz Galewski.

To dzięki tej dwójce w 44. minucie MKS dogonił przyjezdnych (17:17), a po chwili dzięki kolejnemu trafieniu Klopstega objął prowadzenie (19:18). Była 47. minuta spotkania, która okazała się też jego momentem zwrotnym. Podopieczni Bartłomieja Jaszki wrzucili piąty bieg, a nogi z gazu nie zdjęli już do końca. W ostatnich piętnastu minutach zespół z Piekar trafił do kaliskiej bramki tylko dwa razy, podczas gdy MKS wzbogacił swój bramkowy dorobek o 10 „oczek” i ostatecznie zwyciężył całe spotkanie 27:20.

- Druga połowa była w naszym wykonaniu zdecydowanie lepsza. Zespół z Piekar nie mógł się przebić przez naszą obronę, miał długie przestoje. Pociągnęliśmy od początku kilka kontr, wpadły łatwe bramki, a później już konsekwentnie graliśmy do pewnej piłki. Trzeba przyznać, że bramkarze też nam bardzo pomogli – podsumował Arkadiusz Galewski, dodając: – Widać, że nasza forma idzie w górę. Przykładamy się do treningów, dajemy się z siebie 200 procent i są tego efekty, mamy coraz więcej siły. Myślę, że ten mecz to pokazał, zwłaszcza w końcówce, gdzie dużo więcej pobiegaliśmy i tym samym dużo mocniej mogliśmy pograć w obronie.

- Takie było nasze założenie: zagrać twardo w obronie. W pierwszej połowie daliśmy sobie rzucić zbyt dużo łatwych bramek, ale później wszystko już wyglądało jak trzeba. Myślę, że brakowało nam takiego bardzo dobrego meczu. Z drużyną z czołówki, z liderem. Wiedzieliśmy, że nasza forma rośnie. Chcieliśmy to potwierdzić i myślę, że nam się to udało – dodawał Michał Bałwas, który też może mieć powody do zadowolenia, bo zapisał na konto zespołu pięć trafień.

- Wierzyliśmy, że w końcu „dojdziemy” rywala, wyrównamy i obejmiemy prowadzenie. I tak się stało. Cała drużyna stanęła na wysokości zadania. Mogę im tylko pogratulować – podkreślił z zadowoleniem trener Jaszka.

Sobotni mecz był kolejnym, w którym kapitalnie zafunkcjonowała cała formacja obronna i „bramka”. Tę, na pierwsze pięć minut, kompletnie zamurował Filip Jarosz, który także w kolejnych odsłonach spotkania spisywał się wyśmienicie, podobnie zresztą, jak jego zmiennik – Michał Marciniak. Nic dziwnego, że zarówno oni, jak i reszta zespołu, tuż po tym jak wybrzmiała końcowa syrena, zebrali od kibiców owacje na stojąco.

- W imieniu całej drużyny chciałbym bardzo podziękować kibicom, zapraszając oczywiście na kolejne mecze. My ze swej strony obiecujemy, że w każdym z nich będziemy walczyć do końca, i oby każdy kończył się tak, jak dzisiejszy – powiedział Arkadiusz Galewski.

Sobotnia wygrana dała kaliskim szczypiornistom nie tylko satysfakcję. Dzięki niej znacznie zbliżyli się do lidera. Tracą do Olimpii już tylko jeden punkt.

Zobaczcie raz jeszcze sobotnie spotkanie na szczycie – wideo na Calisia.pl!

Tekst i zdjęcia: Karina Zachara

MKS Kalisz – Olimpia Piekary Śląskie 27:20 (10:12)

Kary: MKS – 4. min, Olimpia – 10. min. Rzuty karne: MKS 6/7, Olimpia 4/6. Sędziowali: Michał Chodorek i Paweł Popiel (Kielce).

MKS: Jarosz, Marciniak – Klopsteg 7, Bałwas 5, Jaszka 4, Galewski 3, Mosiołek 3, Adamski 2, Misiejuk 2, Drej 1, Bożek, Kobusiński, Książek, Sieg.
Olimpia: Kot, Zemelka – Płonka 6, Gogola 4, Rosół 3, Chromy 2, Fidyt 2, Kempys 2, Cieślik 1, Czapla, Kotalczyk, Kowalski, Miłek, Parzonka.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować