Michał Stefaniak: Piszemy nowy rozdział kaliskiej żeńskiej siatkówki cz. I

2017-01-18 12:00:00 Bartosz Moch

- Zła polityka fiskalna, długi i brak pozyskania bezpośredniego wsparcia ze strony miasta to główne powody upadku klubu w 2009 roku. Władze się przeszacowały, podpisywano wysokie kontrakty, mnóstwo umów o pracę, wydatki rosły, a dochody ich nie pokrywały. Narastające przez lata zaniedbania doprowadziły do sytuacji, z której nie dało się już wyjść – o trudnej historii ostatnich dziesięciu lat żeńskiej drużyny w naszym mieście oraz o obecnym kontynuatorze kaliskich tradycji siatkarskich – w ramach cyklu „przy kawie z siatkówką” – rozmawiamy z Michałem Stefaniakiem, dyrektorem sekcji siatkówki MKS Calisia Kalisz.

fot. bm
fot. bm

Na początek cofnijmy się o niemal osiem lat wstecz, do roku 2009, gdy najpierw nastąpił spadek z ekstraklasy kaliskiej żeńskiej drużyny siatkarskiej, a następnie, z uwagi na długi i niewypłacalność, klub przestał istnieć. Przypomnijmy, co doprowadziło do sytuacji, w której zespół świętujący dwa lata wcześniej tytuł najlepszej drużyny w kraju, zupełnie znika z siatkarskiej mapy Polski.

Michał Stefaniak (Dyrektor Sekcji Siatkówki MKS Calisia Kalisz): Tak naprawdę sezon spadkowy był tylko zwieńczeniem tego, co działo się w klubie przez wiele wcześniejszych lat. Problemy zaczęły się o wiele wcześniej. Myślę, że śmiało możemy powiedzieć, że już w momencie wycofania się Augusto pod koniec dwudziestego wieku. Na samym początku popełniono kilka błędów w kwestiach finansowych, potem długi narastały i tego efektu „śnieżnej kuli” nie sposób było później zatrzymać. Oczywiście w międzyczasie nastąpił wspaniały, pod względem sportowym, okres Winiar Kalisz, ale zawsze ówczesnym władzom klubu towarzyszyło uczucie parcia na sukces. Dlatego sprowadzano drogie zawodniczki, podpisywano wysokie kontrakty, inwestowano naprawdę duże pieniądze w zagraniczne siatkarki. Jak się później okazało, za duże. I wreszcie w tamtych latach brakowało bezpośredniego wsparcia finansowego ze strony miasta. Wówczas udział władz kończył się na udostępnieniu hali na treningi oraz mecze.

Niesmak po upadku zasłużonego klubu u kaliskich kibiców pozostał do dziś.

- Na pewno tak. Dla Kalisza koniec żeńskiej siatkówki na profesjonalnym poziomie to była katastrofa. Tamten okres to poważna rysa na wizerunku, który miasto i w ogóle siatkówka w Kaliszu budowała przez wiele lat. Pozostały długi i niewyjaśnione sprawy.

Dwa lata temu rozmawiałem z Anną Werblińską, gwiazdą ówczesnej drużyny, która mówiła, że nigdy nie otrzymała części należnych jej pieniędzy za grę w klubie z Kalisza.

- I niestety nic w tej sprawie do dziś się nie zmieniło. To są historie, które nie powinny się zdarzać, ale od tego już nie uciekniemy i w całym środowisku siatkarskim będziemy musieli się z tym zmierzyć. Ania na szczęście jakoś sobie w życiu poradziła, co nie zmniejsza wstydu, który pozostał do dziś. Dlatego, kiedy zostałem ponownie zaangażowany do pracy w tym klubie, pierwsze co weryfikowałem, to kwestie finansowe. Sprawdziłem, czy w ogóle jesteśmy w stanie być stabilnym podmiotem. Nie sztuką jest zaoferować wielkie pieniądze zawodniczkom, sztuką jest regularnie wypłacać to, na co się umówiliśmy.

Największe grzechy władz klubu z Kalisza sprzed dekady to…

- Zła polityka fiskalna, długi i brak pozyskania bezpośredniego wsparcia ze strony miasta. Władze się przeszacowały, podpisywano wysokie kontrakty, mnóstwo umów o pracę, wydatki rosły, a dochody ich nie pokrywały. Narastające przez lata zaniedbania doprowadziły do sytuacji, z której nie dało się już wyjść.

Mistrzostwo Polski w 2007 r. było ostatnim momentem, gdy można było jeszcze ratować klub?

- Wydaje mi się, że nie z tamtą ekipą zarządzającą.

Czyli słusznie w sezonie 2007/2008 niemal na każdym meczu kibice skandowali hasła, jasno pokazujące ich dezaprobatę wobec ówczesnego dyrektora klubu, Jerzego Witczaka?

- Kibice mieli prawo do zdenerwowania, ale zrzucenie całej winy na dyrektora Witczaka nie jest do końca uczciwe. Tak naprawdę dzięki Jerzemu Witczakowi ten klub po upadku Augusto funkcjonował jeszcze przez kolejne 10 lat. Nie możemy za wszystko obwinić jednego człowieka. Mimo chłodnych relacji, które nas w tamtym okresie łączyły, było mi żal, gdy widziałem te transparenty skierowane do Jerzego Witczaka. Prawda jest taka, że inni równie mocno odpowiedzialni za złe decyzje, które potem skutkowały upadkiem, uciekli z tonącego okrętu wcześniej. A Witczak został do samego końca i przyjął ciosy za nich wszystkich.

Jak znalazłeś się w kaliskim klubie?

- Mój serdeczny przyjaciel, Kuba Borowiec chodził na mecze i zmieniał punkty na tablicy. Chyba w sezonie 2004/2005 zaproponowano mu funkcję pomocnika klubu. Poprosił mnie wówczas, czy mógłbym go zastąpić w roli zmieniającego punkty. Zgodziłem się. Na zasadzie wolontariatu pomagałem klubowi. Później w sezonie 2005/2006 zwiększono moją rolę i zaproponowano mi, bym bezpośrednio odpowiadał za organizację rozgrywek Ligi Mistrzyń. Wówczas graliśmy te spotkania w Kępnie. Odpowiadałem za wszystko, bo oprócz całej logistyki, wykonywaliśmy zwykłą fizyczną pracę, np. pomagaliśmy kłaść teraflex, czyli parkiet do gry. Potem przebierałem się szybko z dresu w garnitur i już byłem przygotowany na część oficjalną, czyli mecz. Tak to wówczas wyglądało. Równolegle w tym czasie odbywały się wybory do Wielkopolskiego Związku Piłki Siatkowej. Zostałem zgłoszony jako kandydat do Komisji Rewizyjnej. W trzeciej kadencji byłem przewodniczącym tejże komisji. Także z wielkopolską siatkówką jestem związany od 12 lat. Z przykrością obserwowałem upadek kaliskiego klubu, ale po roku 2006 podjąłem już inne zatrudnienie i nie byłem zaangażowany w bieżące sprawy drużyny.

A potem przyszła przerwa w żeńskiej siatkówce w Kaliszu. W latach 2009-2015 klub nie istniał.

- Po roku 2009 regularnie tłumaczyłem kolegom na każdym zarządzie w Wielkopolskim Związku Piłki Siatkowej, co tutaj się stało i dlaczego klub upadł. Później odpowiadałem im, kto teraz odbuduje zespół i kiedy żeńska siatkówka wróci do Kalisza. Tak naprawdę w związku ciągle pamięta się o Kaliszu i o naszych tradycjach. Również z tego powodu w ostatnich trzech latach otrzymywaliśmy propozycję organizacji turniejów finałowych Ligi Europejskiej i Pucharu Polski.

Przełom w procesie odbudowy żeńskiej siatkówki na najwyższym poziomie nastąpił w roku 2015?

- Coś ruszyło się już na przełomie lat 2014/2015. Po zmianie włodarzy miasta i zwycięstwie w wyborach prezydenckich Grzegorza Sapińskiego, który zresztą w kampanii wprost deklarował odbudowę żeńskiej siatkówki, te procesy się rozpoczęły. Wszyscy wiedzieli, że w Kaliszu jest człowiek, który od lat przy tym klubie trwał i jest w stanie pomóc. Oczywiście od razu zadeklarowałem, że chętnie będę uczestniczył w tym projekcie, więc zaproponowano mi współpracę. W 2015 r. zorganizowaliśmy w sierpniu Ligę Europejską pod hasłem „Wielka Siatkówka wraca!” i zgłosiliśmy drużynę MKS Kalisz do rozgrywek drugoligowych. To był początek odbudowy i pierwszy krok na drodze, którą teraz podążamy.

Powołano nowy podmiot?

- Sekcję, a dokładnie w miejsce sekcji koszykówki powstała sekcja siatkówki żeńskiej. W MKS-ie oprócz naszej, jest jeszcze sekcja siatkówki męskiej i piłkarzy ręcznych. W 2015 r. zdecydowałem się pomóc w kwestiach organizacyjnych na zasadzie wolontariatu. Wychodzę z założenia, że jak czegoś się chce, to trzeba usiąść i to zrobić. Pograliśmy w tej drugiej lidze jako MKS Kalisz. W trakcie sezonu zauważyliśmy jednak, że niewiele osób identyfikuje się z tym podmiotem. Dlatego odświeżyliśmy logo „Calisia” i włączyliśmy je do nazwy sekcji. W ten sposób przed sezonem 2016/2017 powstała MKS Calisia Kalisz, która wraca do tradycji sprzed niemal dziesięciu lat i do pięknych emocji z tamtych czasów. Jesteśmy kontynuatorem Augusto, Winiar i Calisii Kalisz, chcemy napisać od nowa kolejny rozdział tego klubu.

Wkrótce druga część rozmowy z Michałem Stefaniakiem, a w niej m.in. o obecnej sytuacji MKS Calisii Kalisz i planach na najbliższe lata. Kiedy do Kalisza może wrócić ORLEN Liga? Dowiecie się tylko na Calisia.pl!

Rozmawiał: Bartosz Moch

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować