Mikołajczyk medalistą mistrzostw Polski.

Brązowy krążek zawisł na szyi utalentowanego kaliskiego pływaka w pierwszym dniu zawodów i jest on zarazem pierwszym zdobytym w imprezie tej rangi. Michał Mikołajczyk spisał się znakomicie już podczas porannych eliminacji, zajmując – z czasem 23,76 s – drugie miejsce. Prawdziwą klasę pokazał jednak w finale, który z reguły jest jeszcze szybszy. Świadom tego kaliszanin także podkręcił tempo i wynikiem 23,49s, będącym jego nowym rekordem życiowym, zapewnił sobie miejsce w najlepszej trójce. Uległ jedynie znacznie bardziej doświadczonym i utytułowanym rywalom, mającym na swoim koncie występy w mistrzostwach Europy: Karolowi Ostrowskiemu i Kacprowi Stokowskiemu. Warto dodać, że tuż za podium, choć nie jest to jego wiodąca konkurencja, zameldował się tracąc do Michała 0,02s inny kaliszanin Bartosz Piszczorowicz, jeszcze do niedawna także podopieczny trenera Dominika Grudzińskiego, trenujący obecnie w warszawskim klubie G-8 Bielany.

- Chylę czoła przed Michałem, bo ten chłopak wykonał w tym roku tytaniczną pracę. Przeszedł długą drogę, żeby zdobyć ten medal. Podjęliśmy wspólnie próbę przekwalifikowania go z żabki na kraula i udało się, choć ryzyko, że zabieg ten może zakończyć się fiaskiem było duże. Jestem z niego bardzo dumny, bo zdobycie medalu z talentem pokroju Bartka Piszczorowicza było dużo łatwiejsze, niż z chłopakiem o dużo gorszych warunkach fizycznych i zmienionym stylu pływania. Jest to olbrzymi sukces, tym bardziej, że wzorem rywali, polskich kadrowiczów, nie mieliśmy możliwości trenowania przez cztery miesiące na długim basenie – podkreśla trener Dominik Grudziński.

Bardzo dobrze Michał zaprezentował się także w trzecim dniu zawodów, zajmując wysokie 6.miejsce w finale A na 100 m stylem dowolnym, gdzie przyszło mu się mierzyć z czterema złotymi medalistami mistrzostw Europy.

- Teraz przed nami ostatni etap współpracy. Szykujemy się do zimowych mistrzostw Polski seniorów, żeby powalczyć o finały A i pobić kolejne rekordy życiowe. A później? Scenariusz jak w przypadku Bartka Piszczorowicza, oddam Michała do któregoś ze stołecznych klubów, gdzie będzie miał możliwości dalszego rozwoju. To naturalna kolej rzeczy, ale też powód do dumy i fakt świadczący o poziomie szkolenia w naszym klubie. Pozostaje się tylko cieszyć, że uznane, warszawskie kluby chętnie przyjmują naszych zawodników proponując im bardzo dobre warunki, umożliwiające osiąganie wyników na poziomie europejskim i światowym – dodaje Dominik Grudziński.