Nie tak miało być. Tylko remis ze spadkowiczem

2016-05-02 07:26:00 Karina Zachara

Tylko jeden punkt zdołali wywalczyć szczypiorniści MKS-u Kalisz w środowym starciu z zespołem ŚKPR Świdnica. Kaliszanie, będący zdecydowanym faworytem meczu, niespodziewanie zremisowali ze spadkowiczem pierwszoligowej tabeli 31:31.

Remis był bez wątpienia dużym zaskoczeniem dla obu drużyn. Tyle, że u każdej z nich wywołał zgoła różne odczucia. U kaliszan z pewnością niezbyt miłe, bo nie tak miało wyglądać to spotkanie, a zwłaszcza jego końcowy wynik, zważywszy, że i aspiracje obu zespołów są całkiem odmienne. Świdniczanie, których aktualna pozycja w tabeli pozbawia szans na utrzymanie, nie mieli w zasadzie nic do stracenia. Gospodarze, których celem jest zakończenie sezonu w najlepszej piątce, środowym zwycięstwem zamierzali poczynić kolejny krok w kierunku jego osiągnięcia i bez wątpienia przystępowali do meczu w roli faworyta.

Niestety boiskowa rzeczywistość okazała się bardzo brutalna. Od pierwszych minut oba zespoły raziły nieskutecznością, niezliczoną ilością strat i błędami w obronie. Efekt był taki, że przez długi fragment spotkania żadnej z drużyn nie udało się wypracować znaczącej przewagi. O ile jednak przyjezdni, jako teoretycznie słabsza ze stron, mogli czuć się w pewien sposób usprawiedliwieni, o tyle graczom MKS-u nie było do śmiechu, zwłaszcza,
że na minutę przed końcem pierwszej połowy rywal, po serii celnych rzutów, zdołał odskoczyć na trzy bramki (17:14).

W drugiej odsłonie spotkania, mimo iż rozpoczynali ją z jednobramkową stratą (16:17), kaliszanie ostro ruszyli do nadrabiania zaległości. Dzięki kolejnym szybkim akcjom i celnym rzutom Kamila Adamskiego i Michała Bałwasa nie tylko udało się wyrównać, ale i odskoczyć gościom na kilka „oczek”. Dziesięć minut przed końcem meczu kaliszanie prowadzili aż sześcioma bramkami (29:23) i kiedy wydawało się, że nic nie jest w stanie pozbawić ich zwycięstwa, stało się to, czego chyba nikt się nie spodziewał. W końcowej fazie spotkania, mając przewagę pięciu trafień nasi szczypiorniści w astronomicznym tempie zaczęli tracić bramki nie zdobywając przy tym żadnej. Efekt był taki, że rywale gładko doprowadzili do wyrównania i tylko dzięki fantastycznej dyspozycji jaką prezentował tego dnia w bramce Błażej Potocki, nie zdołali wykorzystać – dającej wygraną – piłki meczowej.

Ostatecznie MKS zremisował z niżej notowanym rywalem 31:31, czym niestety znacznie ograniczył sobie szanse na utrzymanie w czołowej piątce pierwszoligowej tabeli, nie mówiąc już o zakładanym jeszcze do niedawna awansie na czwartą lokatę.
- Od początku źle weszliśmy w mecz, a całą pierwszą połowę zdecydowanie źle zagraliśmy w obronie. Rzadko kiedy, o ile w ogóle, w spotkaniach u siebie zdarzało nam się stracić aż 17 bramek – komentował po meczu trener Paweł Rusek. – Fatalnie wyglądały też końcowe minuty, ale było to pośrednio konsekwencją – mówiąc delikatnie – dość zaskakujących decyzji sędziów, którzy co rusz wyrzucali zawodników na dwie minuty. W takich warunkach, gdy każdą kolejną akcję przerywa kontrowersyjny gwizdek, niełatwo jest grać. Zwłaszcza w końcówce meczu. Co nie zmienia faktu, że nie jesteśmy zadowoleni z naszej gry. Prowadziliśmy sześcioma bramkami, mecz wydawał się spokojny, ułożony więc nawet pomimo złego sędziowania i kontrowersyjnych gwizdków zawodnicy nie powinni wypuścić takiego prowadzenia i pozwolić przeciwnikowi na remis. Chyba zgubiło nas przekonanie, że przyjechał teoretycznie słabszy zespół i z urzędu należą na się punkty. A tak niestety w sporcie nie ma. Przeciwnik zagrał na luzie, a my po nieudanym meczu w Płocku, przegranym jedną bramką, choć bardzo nam zależało, niestety nie sprostaliśmy i temu zadaniu – dodał szkoleniowiec MKS-u.

Póki co podopieczni Pawła Ruska i Mateusza Różańskiego mają jeszcze trzy punkty przewagi nad szóstą w tabeli Spójnią, ale zespół z Gdyni rozegrał o dwa mecze mniej, tymczasem kaliszanom pozostała już tylko jedna okazja do powiększenia punktowego dorobku. Będzie nią, zaplanowany na 7 maja w kaliskiej Arenie i zarazem ostatni w tym sezonie, pojedynek z Mueller MKS Grudziądz.

Tekst i zdjęcia: Karina Zachara

MKS Kalisz – ŚKPR Świdnica 31:31 (16:17)
MKS: Jarosz, Potocki – Adamski 10, Bałwas 6, Książek 5, S. Nowakowski 5, Czerwiński 2, Sieg 2, Galewski 1, Kobusiński, Misiejuk, M. Nowakowski.
ŚKPR: Bajkiewicz, Wasilewicz – K. Rogaczewski 5, Bruy 4, Chaber 4, Makowiejew 4, P. Rogaczewski 4, Yefimenko 4, Grochowski 3, Piędziak 2, Motylewski 1, Jarząbek, Kijek.
Kary: MKS – 12. min, ŚKPR – 8. min. Rzuty karne: MKS 4/6, ŚKPR 4/4. Sędziowali: Michał Boczek (Piekary Śląskie) i Olgierd Sikora (Chorzów).

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować