O krok od niespodzianki. KKS postraszył lidera

2017-09-19 07:05:00 Karina Zachara

Niewiele zabrakło, by kibice, którzy mimo deszczowej aury, licznie stawili się w sobotę na stadionie przy Wale Matejki, wracali do domu mile zaskoczeni. Piłkarze KKS-u Kalisz niemal ograli lidera tabeli – Elanę Toruń. Zwycięstwo było blisko, niestety solą w oku kaliszan był tego dnia, kapitalnie spisujący się w bramce gości Bartosz Poloczek. Ostatecznie podopieczni Piotra Morawskiego musieli zadowolić się remisem.

fot. Błażej Krawczyk
fot. Błażej Krawczyk

Przed sobotnim meczem, podział punktów kaliszanie brali by zapewne w ciemno, ale tym razem to rywale cieszyli się z takiego właśnie wyniku, bo niewiele brakowało, by ekipa piastująca fotel lidera tabeli wróciła z Kalisza na tarczy. Trójkolorowi zagrali bardzo dobre spotkanie. Jego wynik bez wątpienia nie oddaje tego co zaprezentowali na murawie, a szkoda bo mógłby być naprawdę okazały, i to już po pierwszych 20. minutach. Niestety, mimo kilku wręcz stuprocentowych sytuacji jakie wypracowali sobie w tym czasie gospodarze, murem nie do przejścia okazał się tego dnia strzegący bramki przyjezdnych 20 – letni Bartosz Poloczek. Po raz pierwszy jego formę, już w 6.minucie spotkania, sprawdził Robert Tunkiewicz jednak rzut wolny w jego wykonaniu został brawurowo wybroniony. Bezskutecznie. Nie powiodły się też kolejne próby pokonania toruńskiego golkipera, podwójna Christiana Nnamaniego i Rafała Jankowskiego.

Poloczek skapitulował dopiero po przerwie. W 50.minucie, z rzutu wolnego dograł Tunkiewicz, a okazję skutecznie wykorzystał Jankowski, celnym strzałem głową wyprowadzając swój zespół na w pełni zasłużone prowadzenie. Na tym jednak kaliszanie nie zamierzali poprzestać. Kolejnych szans szukali Jankowski i Tunkiewicz, próbował też Konrad Chojnacki. Bezskutecznie. Najmocniej serca licznie zgromadzonych kibiców zabiły w 76. minucie, gdy z odległości kilkudziesięciu metrów przymierzył Tomasz Kowalski. Potężny strzał, po którym zdawało się, iż piłka pewnie zmierza do upragnionego celu, znów znalazł swój finał w rękach Poloczka.

Bramkarz Elany pomylił się tego dnia tylko raz, niestety błędu nie ustrzegła się też – niemal bez zarzutu spisująca się – defensywa KKS-u. Pechową dla kaliszan okazała się sytuacja z 79. minuty, jedna z nielicznych jaką tego dnia udało się wypracować faworyzowanym rywalom. Po rzucie z autu piłkę przejął, zupełnie niepilnowany, Maciej Mysiak, a jego strzał z bliskiej odległości niespodziewanie odwrócił, korzystanie zapowiadający się dla KKS-u wynik spotkania. Ostatnie minuty nic już nie zmieniły, mecz zakończył się remisem 1:1, choć niewiele brakowało, by i ten wymknął się kaliszanom z rąk, gdy w doliczonym czasie gry, odbita od jednego z zawodników piłka prawie wylądowała w bramce. Przytomna reakcja Oskara Pogorzelca uchroniła KKS przed katastrofą.

Po dwóch z rzędu porażkach, remis, w dodatku w konfrontacji z liderem, może cieszyć, ale ten mecz mógł przynieść kaliszanom znacznie więcej, niedosyt pozostał więc duży.

- Chcieliśmy się zrehabilitować kibicom za dwa ostatnie mecze, które inaczej sobie planowaliśmy rozegrać, stąd do tego dzisiejszego podeszliśmy z maksymalną koncentracją, skupieni na postawionych sobie zadaniach. Myślę, że wyglądało to nieźle. Zwłaszcza, w pierwszych minutach mieliśmy kilka fajnych sytuacji, szkoda że nic nie weszło, ale konsekwentnie dążyliśmy do tego, by w końcu zdobyć bramkę. Udało się, ale moment nieuwagi sprawił, że i goście – z pozoru niewinnie wyglądającą sytuację – zamienili na gola. Cóż, na pewno pozostał niedosyt, złość w szatni, ale też trzeba podkreślić, że rywal nie był dzisiaj łatwy, więc trzeba uszanować to co jest. Po dwóch z rzędu porażkach, jeden punkt też cieszy, choć nie jest to radość stuprocentowa – mówił tuż po meczu trener Piotr Morawski.

W sobotnie popołudnie, na stadionie przy Wale Matejki, mimo niesprzyjającej aury, zasiadło blisko 900 widzów. Ochoczo, i co warte podkreślenia, zgodnie dopingowali zawodników kibice obu drużyn, którzy zajęli miejsca w tym samym sektorze. Dziwne? Nie, bowiem już od dawna obie strony łączy kibicowska przyjaźń.
Kolejnym ligowym rywalem Kakaesiakówbędzie Energetyk Gryfino. Wyjazdowe spotkanie rozegrają w najbliższą sobotę.


7. kolejka III ligi gr. 2, 16.09.2017r.
KKS Kalisz – Elana Toruń 1:1 (0:0)

1:0 Rafał Jankowski 50. min, 1:1 Maciej Mysiak 79. Min
Żółte kartki: Rafał Jankowski, Michał Grzesiek (KKS Kalisz) oraz Maciej Felsch (Elana).
KKS Kalisz: Oskar Pogorzelec – Patryk Palat, Mateusz Gawlik, Marcin Lis, Łukasz Grabowski – Robert Tunkiewicz, Michał Grzesiek, Konrad Chojnacki (71. Tomasz Kowalski), Dominik Domagalski (86. Tomasz Owczarek), Christian Nnamani (71. Błażej Ciesielski), Rafał Jankowski.

Elana Toruń: Bartosz Poloczek – Kordian Górka, Maciej Felsch (46. Patryk Urbański), Artur Lenartowski (46. Aleksander Tomaszewski), Maciej Mysiak, Filip Kozłowski (62. Daniel Kraska), Daniel Ciach, Maciej Stefanowicz, Mariusz Kryszak, Kacper Będzieszak, Krzysztof Kopciński (62. Aleksander Chmielewski).

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować