Adam Radecki – Armat Project: „Chcemy zagrać tradycyjną, skoczną Poleczkę z Mazowsza w wersji ormiańskiej!”

2018-08-13 10:00:00 Przemysław Rychlik

Adam Radecki z nie jednego pieca chleb jadł, tym samym bardzo byłem ciekaw co ma mi do powiedzenia i jak będzie wspominał lata 80-te, w których zaczynał swoją przygodę z muzyką elektroniczną. Jeszcze bardziej zaintrygował mnie, gdy dowiedziałem się, że zmienił barwy klubowe i z ortodoksyjnego konstruktora dźwięków elektronicznych przesiadł się…. No właśnie. Przeczytajcie wywiad!

1. Witaj Adam! Armat Project to stosunkowo nowy zespół na polskiej scenie muzycznej. Skąd wziął się pomysł na jego powstanie i kto był jego inicjatorem?

W ostatnich latach powstawało u mnie sporo pomysłów „do szuflady” – jakieś szkice fortepianowe, linie melodyczne, intrygujące brzmienia syntezatorów z którymi nie bardzo wiedziałem co zrobić. Niby fajne, ale do niczego nie pasowały. Za to aktualne, szczere i proste w formie. Stanowiły sygnał że coś z tym trzeba zrobić, że trzeba to wykorzystać.

A ponieważ z natury jestem inicjatorem wszelakich działań, znalazłem Nelli w internecie, dogadałem się z Kwinto i tak to ruszyło. Nie wiedzieliśmy tylko czy i co z tego miksu wyjdzie (śmiech). Wątek ormiański okazał się główny i niezwykle atrakcyjny – to zasługa Nelli – elektronika jest raczej tłem i otoczeniem dla Jej niesamowitej gry. Jako trzeci doszedł Kwinto ze swoimi liniami wokalnymi, naszym zdaniem świetnie uzupełniającymi i „przyprawiającymi” całość.

2. Okazuje się, że Armat Project celuje bardziej w rynek zagraniczny niż polski. To prawda?

Prawda, bo to muzyka uniwersalna, choć z wyraźnymi akcentami regionalnymi. Armenia i wielkomiejski zgiełk – te dwie skrajności się tu łączą, współgrają. A wszędzie zatroskanym ludziom przyda się taki pretekst do refleksji czy relaksu. Stąd większość zastosowanych przez nas form działa na wyobraźnię i uspokaja, a to dociera do wszystkich wrażliwych ludzi na całym świecie. Nawet polskojęzyczne teksty stają się zrozumiałe, można się ich domyślić na podstawie specyficznej formy i harmonii z muzyką.

3. Zespół Polsko-Ormiański brzmi intrygująco nieprawdaż?

Brzmi ciekawie. Sami zresztą jesteśmy ciekawi jak się potoczą losy Armat Project. Gramy co prawda tradycyjne utwory, gramy piosenki ale są też i bardziej eksperymentalne. W zasadzie nie wiemy w którą stronę podążymy. Wiemy że musi być ciekawie i oryginalnie, a na koncertach stawiamy na dłuższe improwizacje.

4. Wiem, że cały czas ciężko pracujecie i nagrywacie nowe piosenki. Będzie debiutancki album?

Na razie kończymy promocyjną EP-kę na której będzie 5 utworów, w zasadzie każdy w innym stylu. Jest i krótka piosenka, jest i 10 minutowy trans, jest coś awangardowego. Jest też niezwykle ważny utwór tradycyjny nawiązujący do historii Armenii. Chcemy zdążyć z wydaniem w dniu debiutu na KAF.

5. Do jakiego grona słuchaczy będzie skierowana Wasza płyta?

Ostatnio czekając na lotnisku słuchałem sobie naszych próbnych nagrań i z dumą odkryłem że ta muzyka działa uspokajająco, straciłem wtedy na moment kontakt z otoczeniem, taki „odlot” przed odlotem (śmiech). Zatem zabiegany, znerwicowany i zagubiony człowiek z pewnością się w tej muzie odnajdzie – to jedna rzecz. Drugi, nie mniej ważny przekaz o jaki nam chodzi dotyczy szeroko rozumianych sekretów, tajemnic które każdy z nas ma do odkrycia czy rozwikłania, nieważne czy dotyczą one siebie samego czy czegokolwiek innego. Niezwykły styl gry Nelli wyzwala tą głębię, te tajemnice. Pomocne są w tym zresztą i wokalne wypowiedzi Kwinty. Tak więc myślę że jest to muzyka dla każdego i najlepiej jak będzie można jej posłuchać siedząc wygodnie w fotelu z lampką dobrego wina.

6. Jesteś weteranem sceny elektronicznej i śmiało mogę powiedzieć, że nie jeden młody adept „parapetu” mógłby uczyć się od Ciebie. Skąd ta nagła zmiana klimatu?

Wiesz, taka agresywna rytmiczna elektronika jest dziś wszechobecna i można ją tworzyć jadąc w pociągu, stojąc w korku, wszędzie. Istotą jest rytm, dynamika, hałas i prosta melodia. Nie ma ograniczeń brzmieniowych, sprzętowych i aranżacyjnych. Za łatwo się ją dzisiaj tworzy stąd odnoszę wrażenie że takiej muzyki jest już po prostu za dużo. Oczywiście zawsze można posłuchać kapel bardziej archaicznych, wyważonych ale głównie ze starych płyt lub gdzieniegdzie na koncertach. Łukasz Pawlak z Requiem Records powiedział kiedyś że elektronika będzie musiała związać się z innymi stylami, że powstaną dziwaczne hybrydy z jazzem, etno, klasyką itd. Czyli w zasadzie podążamy za zmianami z jednej strony, z drugiej zaś – wzrasta zapotrzebowanie na coś spokojnego, refleksyjnego i głębokiego.

7. Na początku Twojej kariery muzycznej był Düsseldorf…

Tak naprawdę początkiem mojej kariery był Nowy Horyzont – zespół dziś prawie nieznany, w latach 80-tych jeden z ważniejszych przedstawicieli tzw. zimnej fali. Była to istna wylęgarnia muzyków a jego burzliwa dość historia owocowała rozpadami i zmianami personalnymi. Na gruzach NH powstawały takie kapele jak Garaż w Leeds czy właśnie Düsseldorf, a wielu byłych muzyków gra do dziś w różnorakich projektach.

8. Czy Düsseldorf to dla Ciebie już zamknięty rozdział?

Raczej tak, już raz go reaktywowaliśmy i wystarczy. Natomiast te rzeczy które miały ukazać się jako Düsseldorf wykorzystam w innych projektach.

9. Co to za projekty?

„Bunker Musick” i „Druckmaschinen Symphonie” pojawią się jako odrębne byty, niektóre tematy trafią do muzyki do filmu o Ślązakach walczących w wojnie domowej w Hiszpanii, w ogóle temat Górnego Sląska pojawi się też w formie Industrial/EBM.

10. Wracając do Armat Project, czym zaskoczycie publiczność na 7. Kalisz Ambient Festiwalu?

Chcemy zagrać tradycyjną, skoczną Poleczkę z Mazowsza w wersji ormiańskiej !

Rozmawiał: Przemysław Rychlik

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować