Czarek Zieliski – Blokowisko: „ Zawsze chciałem tworzyć smutne piosenki”

2018-07-17 16:00:00 Przemysław Rychlik

Serce się raduje, gdy widzisz z jakim zaangażowaniem młody człowiek zabiera się za tworzenie muzyki i ile serca wkłada w to co robi. Cieszą też jego dojrzałe wypowiedzi oraz to ile dystansu ma do tego co mówi i pisze i w jaki sposób pisze o tym co robi. O kim mowa? Przed wami artysta młodego pokolenia, chłopak z „kaliskiego podziemia”, zaangażowany pełną gębą w projekt Blokowisko. Przeczytajcie co miał mi do powiedzenia bo warto.

1. Witaj Czarku! Jak Twoje samopoczucie? Musisz być chyba zadowolony z tego co dzieje się wokół Blokowiska?

Czarek Zieliński: Witaj. Jestem bardzo zadowolony, ale chyba jeszcze bardziej ostrożny. Gramy koncerty, robimy muzyczkę, ludziom chyba się podoba, ale mam świadomość, że jesteśmy zespołem bardzo świeżym. Nie chcę ulegać ani żadnej presji, ani tymczasowym osiągnięciom, przed nami dużo ciężkiej pracy, i jej efekty pokażą ile jesteśmy warci. Aczkolwiek muszę przyznać, że na razie naprawdę wszystko idzie dobrze i podoba mi się, jak to wszystko się rozwija.

2. Spodziewałeś się tak dobrego przyjęcia Waszej muzyki na koncertach?

CZ: Ciężko powiedzieć, czego się spodziewałem. Myślę, że jeśli chodzi o pierwsze występy to skupiałem się na tym, żeby dać dobry koncert, a nie na tym, jaka będzie reakcja publiczności. Faktycznie jednak po koncercie reakcje były o wiele lepsze, niż to „podświadomie” zakładałem. Najbardziej cieszy mnie chyba to, że graliśmy dla różnych publiczności, z różnymi zespołami u boku i faktycznie zawsze znalazł się ktoś, kto napomknął ciepłym słówkiem.

3. Jak w ogóle doszło do powstania tego projektu?

CZ: Wszystko zaczęło się w październiku tamtego roku, kiedy rozpoczął się rok akademicki i wraz z Maćkiem, moim wtedy jeszcze internetowym, muzycznym kumplem, połączyliśmy siły szukając jakiegoś mieszkania dla siebie w Warszawie. Misja się udała, a my zostaliśmy współlokatorami. Nic więcej chyba nie muszę dodawać, jeśli w jednym miejscu spotka się dwóch typów o podobnych zainteresowaniach muzycznych, i aktywnie tworzących to logiczną
konsekwencją jest to, że w końcu zaczną ze sobą coś tworzyć. No i tak było tutaj.

4. Wygraliście wiosną Made In Kalisz Festival. Opowiedz coś o tym sukcesie.

CZ: Koncert w Kaliszu wspominamy chyba najmilej ze wszystkich. Uważam, że nie zagraliśmy wtedy zbyt dobrze, dużo było potknięć, a niektóre utwory nie były jeszcze w optymalnej wersji do ich ogrywania na koncertach. Był to jednak nasz sceniczny debiut i to, jak zostaliśmy wtedy przyjęci, ile ciepłych słów usłyszeliśmy bardzo nas uskrzydliło, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że pozwoliło funkcjonować dalej jako zespół. A do tego doszła oczywiście nasza zaskakująca dla nas wygrana, oraz to, że poznaliśmy wtedy mnóstwo świetnych ludzi.

5. To prawda, że tuż przed MiKF dopiero powstawał Wasz materiał?

CZ: Tak, powiem nawet, że Blokowisko to był początkowo dedykowany pod MiKF zespół. Pomysł zagrania na festiwalu chodził mi już od poprzedniej edycji, muzykę robiłem już od jakiegoś czasu i chciałem się w końcu zaprezentować na jakimś koncercie, a MiKF to była świetna okazja. Było to jeszcze przed moim spotkaniem z Maćkiem, więc początkowo zamiar był taki, żeby zagrać solo, pod własnym nazwiskiem. Nie miałem w planach nic wielkiego, chciałem po prostu zagrać jednorazowy koncert takich typowych, syntezatorowo-gitarowych ambientów. Niewątpliwą zaletą tego wyboru było to, że mając laptop z podłączoną gitarą i parę natywnych nawet efektów można zrobić naprawdę fajnie brzmiące rzeczy, dodatkowo jest tutaj szerokie pole do popisu jeśli chodzi o improwizacje nawet dla muzyków, którzy nie są szczególnie sprawni w tej materii. Potem do mnie dołączył Maciek i wszystko zaczęło się zmieniać. Na początku nadal mieliśmy robić ambienty, ale już na dwie osoby. Później zaczepiliśmy się o ten post-punk, nie wiem nawet skąd to wyszło, obaj chyba mieliśmy trochę postpunkowych szkiców i doszliśmy do wniosku, że warto je wykorzystać. A jak już nagraliśmy pierwszy utwór to stwierdziliśmy, że blokowisko to już na pewno nie będzie jednorazowa inicjatywa.

6. Czym jest dla Ciebie możliwość udziału w 7. Kalisz Ambient Festiwalu?

CZ: Przede wszystkim szansą, żeby zaprezentować się szerszej publiczności z jak najlepszej strony. To będzie dla nas coś zupełnie nowego, nie mieliśmy bowiem jeszcze okazji wystąpić na żadnym większym, dwudniowym festiwalu. Do tego dochodzi fakt, że będziemy występować na scenie w dużej sali w domu kultury, co też zmienia perspektywę. No i strasznie się cieszę, że mogę tu wystąpić. Na KAFie jestem regularnie co rok od trzeciej edycji, to miejsce wielu moich wspaniałych muzycznych wspomnień i chyba jedyna impreza w Kaliszu, gdzie mogłem i nadal mogę posłuchać muzyki eksperymentalnej w bardzo różnorodnych odmianach. Cieszę się, że ta impreza nadal trwa, i jeszcze bardziej cieszę się, że po tylu latach biernego uczestnictwa mogę dołożyć coś od siebie i tutaj wystąpić. Samo granie w Kaliszu też sprawia mi ogromną radość. Co prawda aktualnie w okolicach częściej mnie nie ma niż jestem, ale zależy mi na tym, co tu się dzieje. Może to przez jakiś irracjonalny lokalny patriotyzm, a może po prostu przez to, że sam spędziłem tu jednak istotną część życia i wiem, jak bardzo czasami jest ciężko żeby zorganizować, lub zrobić coś fajnego. Ale nie chcę tutaj niepotrzebnie narzekać, tylko działać. Zwłaszcza, że zauważyłem, że Kalisz aktualnie wygląda dobrze. Nie śledzę oczywiście wszystkich wydarzeń, ale poza KAFem i MiKF istnieje od niedawna cykliczny WAVEPARK poświęcony muzyce bardziej trapowej, który powoli zapisuje się na stałe na mapie imprezowej tego miasta, poza tym pełno jest ciekawych wydarzeń organizowanych w Cafe Calisia, czy Galerię im. Jana Tarasina, która ostatnio zorganizowała koncert BNNT, co w ogóle jest super sprawą! Sam też chcę dołożyć małą cegiełkę i niedawno zorganizowałem mały gig w ramach urodzin pubu Urwany Film na którym zagrał między innymi Blokowisko, a także ambientowo-folkowe Vysoké Čelo i solowo ich członek Janusz Jurga, który zaprezentował swojego techno seta. Koncercik odbył się 14 lipca.

7. Gracie bardzo minimalistyczny cold wave. Na polskiej scenie nie ma wielu zespołów poruszających się w podobnych klimatach. Myślisz, że jesteście w stanie wypełnić pustą lukę i osiągnąć sukces?

CZ: Ciężko powiedzieć, nie wybiegam tak bardzo do przodu. Faktycznie masz rację, że nie ma zbyt wielu kapel grających taki czysty, minimalistyczny coldwave mimo jego bogatych tradycji w naszym kraju. Z drugiej jednak strony moda na retro ma się świetnie i mnóstwo jest polskiej muzyki, która odwołuje się do klasyków z lat 80’. Spójrzmy na ważne alternatywne wydawnictwa z okresu ostatnich miesięcy, może lat – Piernikowski, Wczasy, Adonis, Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi, Kobieta z Wydm – wszystko to jest bardzo zakorzenione czy to w zimnej fali, czy post punku, czy polskiej szkole synthpopu spod znaku Papa Dance i Kombi. Ta muzyka jest co prawda wzbogacona o pewne nowe środki, zdefiniowana na nowo, wzbogacona o wpływy innych gatunków muzycznych, a nawet innej muzycznej poetyki, ale wciąż jest wrośnięta w klasyczny post-punk i jego odnogi. I to jest zajebiście dobre. Bo daje twórcom i słuchaczom pewien punkt zaczepienia, dzięki któremu mogą czuć się bezpiecznie, a z drugiej strony oferuje mimo wszystko ogromne pole do działania i pokazania czegoś nowego. I to sprawia, że ta muzyka nadal żyje, nadal może być odkrywana na nowo, a te wszystkie muzyczne wzorce z lat 80 nie przeminą, i to nie z powodu wciskanej i implikowanej wszędzie nostalgii, a dlatego, że ta muzyka jest po prostu dobra. Sami się tym próbujemy kierować, dwa kawałki blokowiska które zostały na razie nagrane brzmią może dość bezpiecznie, ale chcemy iść dalej, słuchamy dużo różnej muzyki, bardzo inspirujący dla mnie w tworzeniu jest krautrock, dub (zwłaszcza w swojej -techno odmianie), industrial, neofolk, czy ebm. Chcemy dać ludziom nie tylko coś dobrego, ale też coś, co będzie chociaż w jakimś stopniu świeże i da nowe spojrzenie. Zobaczymy jak wyjdzie, aktualnie jesteśmy zadowoleni z rezultatów. Jeśli to się uda, dopiero to uznam za sukces.

8. Jak na tak krótki czas Waszej działalności to sporo już osiągnęliście, a kiedy płyta?

CZ: W swoim czasie. Nie spieszymy się. Aktualnie mamy z Maćkiem pełno pomysłów, jestem strasznie podekscytowany całym procesem twórczym i skupiam się na tym, żeby nasze kompozycje brzmiały tak, jak chcę i były odpowiednio dopracowane. Jak stwierdzimy, że materiał który mamy jest ok, będziemy myśleć o pokazaniu tego ludziom i wydaniu płyty. Aktualnie skupiamy się na pracy. Jedynym naszym planem wydawniczym na razie jest wypuszczenie niewielkiego dema, czy epki, nazewnictwo jest nieistotne, oraz wydanie tego własnym sumptem na kasetkach, jeśli będzie zainteresowanie. Żeby nie być biernym i pokazać coś od nas. Myślę, że to kwestia najbliższych tygodni.

9. Czym jest dla Ciebie Blokowisko?

CZ: Odskocznią od tego co robię i co otacza mnie na co dzień. Po części na pewno realizowaniem pewnych moich twórczych ambicji. A tak poza tym to zawsze chciałem tworzyć smutne piosenki. Mam taką teorię, a raczej hipotezę, że każdy artysta, tworząc nawet najbardziej abstrakcyjne rzeczy ma momenty, w których chciałby być stereotypowym chłopcem z gitarą – po prostu grać i śpiewać to, co mu w duszy gra.

10. Dziękuję za wywiad! Mowa końcowa należy do Ciebie

CZ: Kończąc chcę dodać, że jak ktoś naprawdę przeczytał to co mam do powiedzenia, to jest mi bardzo, bardzo miło! Dzięki za wywiad.

Rozmawiał: Przemysław Rychlik

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować