Lech Dyblik - więcej niż aktor, więcej niż pieśniarz

2018-11-30 14:50:00 red.

Zwolennicy kameralnych imprez są zachwyceni. W niedzielę w Resto Cafe Piano Song wystąpił Lech Dyblik. To barwna postać, o której trudno jednoznacznie powiedzieć, czy jest aktorem, muzykiem, czy… duchowym przewodnikiem.

Artysta nadał wydarzeniu spokojny, łagodny bieg. Miało się wrażenie, że jesteśmy w prywatnym mieszkaniu do którego z wizytą wpadł nasz znajomy. Dodajmy: znajomy po przejściach, który w dodatku lubi pośpiewać rosyjskie pieśni. Na zewnątrz pada marznący deszcz, a on zaczyna opowiadać. W końcu nie wiemy, czy to bardziej koncert, czy opowieść, ale poddajemy się urokowi chwili.

Z wieczoru wychodzimy trochę pod wrażeniem muzyki w prostym gitarowym wykonaniu, a trochę z refleksją o własnej drodze życia.

Lech Dyblik ukończył PWST w Krakowie (1981). W latach 1981–1987 pracował w Teatrze Narodowym w Warszawie. Przez prawie cztery dekady wystąpił w około 100 filmach, najczęściej wcielając się w role charakterystyczne. Widzowie telewizji znają go zapewne z popularnego serialu „Kiepscy”. Ale Lech Dyblik to więcej niż aktor.

Od lat muzykuje. W 2011 roku wydał płytę pt. „Bandycka dusza”, a w 2012 „Dwa brzegi”. Pod koniec 2014 roku wystąpił w teledysku do piosenki Sławomira Zapały „Megiera”. Dobrze czuje się w kontakcie z publicznością. Jak sam kiedyś wspomniał, jednym z najsilniejszych przeżyć był dla niego koncert w niebezpiecznej dzielnicy Odessy. Właśnie klimatom naszych wschodnich sąsiadów poświęcony będzie niedzielny koncert. Być może usłyszymy piosenki Wysockiego?

Mimo, ze aktor grał w dziesiątkach filmów, w serialach takich jak między innymi “Świat według Kiepskich”, “Ojciec Mateusz”, “Blondynka”, to muzyka jest dla niego szczególnie ważna. Ale Lech Dyblik spotyka się z publicznością także z innego powodu. W serii spotkań zatytułowanych „Trzeźwa radość” opowiada o walce z nałogiem i o radości z życia w trzeźwości. Aktor nie pije od ponad 20 lat.

Artysta od lat występuje też na ulicach polskich miast, gdzie śpiewa, zarabiając jako uliczny grajek. Nie jest to jednak przymus materialny ale chęć kontaktu z ludźmi. Jest człowiekiem który dźwignął się z upadku i dzieli się tym doświadczeniem z ludźmi, dlatego kontakt z publicznością jest dla Niego szczególne ważny. I takiego kontaktu nie zabrakło na niedzielnym koncercie.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować