Pierwsza Polka, która przepłynęła La Manche wpław i jej mąż kaliszanin. Niezwykłe spotkanie w SP nr 1

2018-06-05 15:00:00 BK

Takie spotkania, dzieją się tylko raz w życiu i są niezwykłą lekcją zarówno dla dzieci jak i dorosłych. 5 czerwca w Szkole Podstawowej nr 1 gościli wspaniali ludzie i bohaterowie związani z Kaliszem – pływaczka Teresa Zarzeczańska-Różańska i jej mąż Teofil Różański, absolwent tej szkoły.

fot. Błażej Krawczyk
fot. Błażej Krawczyk

Tę lekcję uczniowie SP nr 1 w Kaliszu zapamiętają na długo.
Wysłuchali niezwykłej historii sportu, miłości, historii naszego kraju w czasie II wojny światowej i za czasów PRL. Opowiedzieli ją ludzie, którzy swoje przeżyli i osiągnęli.

Teresa Zarzeczańska-Różańska była zawodniczką Lecha Poznań, specjalizowała się w stylu klasycznym. Była sześciokrotną mistrzynią Polski: na 100 metrów st. klasycznym (1968, 1969, 1970) i na 200 m st. klasycznym (1968, 1970, 1971), dwukrotną wicemistrzynią Polski: na 200 m st. klasycznym (1967, 1969) i 400 m st. klasycznym (1967) oraz brązową medalistką mistrzostw Polski na 100 m st. klasycznym (1967). Ustanowiła rekord Polski na 100 m st. klasycznym (1:20,6 – 6 marca 1968) i trzykrotnie na 200 m st. klasycznym – (2:56,0 – 7.03.1968, 2:54,9 – 25.08.1968, 2:51,1 – 4.07.1970). W latach 1967-1972 należała do polskiej kadry narodowej w pływaniu. Od 1972 do 1977 była zawodniczką Klubu Płetwonurków LOK „Delfin”, członkiem kadry narodowej w ratownictwie wodnym i płetwonurkowaniu.

- Ja jak byłam w waszym wieku, właśnie w siódmej klasie nauczyłam się pływać. Nauka pływania była wówczas obowiązkowa. Był to rok 1960. Chociaż nie prorokowano mi sukcesów w sporcie, bo pływać nauczyłam się późno. Żeby być mistrzem to trzeba codziennie ciężko trenować i może osiągnie się szczyt. Ja ten szczyt pływacki osiągnęłam bardzo szybko, bo wiedziałam dlaczego trenuje i że chce być dobrą pływaczką – opowiada Pani Teresa.

Jako sportowiec w okresie PRL Pani Teresa łatwo nie miała. - Jako, że nie mogłam brać udziału olimpiadach, przerzuciłam się na pływanie długodystansowe. Co roku organizowane były maratony morskie. Nie mogłam jeździć na olimpiady, gdyż z przyczyn politycznych blokowany był mój paszport. Ja się kwalifikowałam, byłam najlepszą pływaczką i miałam prawo startować. Nie wysyłali więc żadnego zawodnika, bo wstyd im było wysłać gorszego – opowiada pływaczka. - Pływanie w tamtym czasie z sprawą polskiej żabkarki było na wysokim, europejskim poziomie. To ja miałam prawo w pierwszym rzędzie być wysłana. Krążyły plotki o naszej słabości, a to właśnie pływaczki były lepsze od mężczyzn. Niestety żadna nie została wysłana.

30 sierpnia 1975 jako pierwsza zawodniczka z Polski (zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn) oraz czwarta kobieta w historii przepłynęła kanał La Manche – z Dover do Wissant w czasie 11 godzin 10 minut. Swojemu wyczynowi poświęciła książkę Kraulem przez kanał La Manche. W 1985 została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Kanał La Manche połączył Teresę i Teofila wielką miłością. To właśnie on, jako redaktor sportowy i znawca żeglarstwa, podjął się zorganizowania w 1975 roku wyprawy na kanał łączący Wielką Brytanię z Francją.

- Ten człowiek zza żelaznej kurtyny zorganizował pierwszą polską wyprawę przez kanał La Manche. W czasach PRL było to wielką trudnością i wyczynem – mówiła Pani Teresa.

- Jestem wyszkolonym żeglarzem morskim od szeregowca do sternika, instruktora i trenera żeglarstwa. Nikt z sekcji pływackiej nie podjął się wówczas zorganizowania takiej wyprawy – mówił Pan Teofil

Pan Teofil wcześniej przepłynął kanał La Manche w dziewiczym rejsie pierwszego pełnomorskiego jachtu w Polsce “Wielkopolska”. W 1963 roku dotarł do Londynu i udowodnił Brytyjczykom, że Polacy też potrafią dobrze pływać.

- Teofil skończył Szkołę Podstawową nr 1 ale nie zdążył rozpocząć gimnazjum bo wybuchła II wojna światowa. Co się wtedy działo? Zapytajcie swoich dziadków jakie było życie od 1939 do 1945 roku. Pan Teofil nie ukończył jeszcze 13 lat, kiedy został już zarejestrowany przez okupanta jako robotnik. Był zesłany na rolniczą pracę, gdyż trzeba było ogromne wojsko wyżywić. W Kaliszu panował duży terror, gdyż hitlerowcy chcieli uczynić to miasto swoim terenem – opowiada Pani Teresa Zarzeczańska-Różańska.

Teofil Różański, pracował na terenie Wielkopolski i jak zaznacza, miał ogromne szczęście, że nie trafił do obozu koncentracyjnego. Jego ojciec był wojskowym, więc cała rodzina musiała jeździć i mieszkać tam gdzie stacjonował dany pułk. Pewnego razu służył właśnie w Kaliszu. Tu mieszkał do 13 roku życia Pan Teofil. Całe dnie spędzał nad Prosną. Żeglarstwo zaczynał od czytania o nim z gazetki ściennej.

Historia państwa Różańskich wzruszyła słuchaczy do łez. Usłyszeli również jak bardzo zmieniła się sama szkoła, nauczanie i warunki życia.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować