Z Opola na tarczy. Energa MKS uległa Gwardzistom.
Bez punktów wrócili z Opola szczypiorniści Energa MKS Kalisz. W 10.serii rozgrywek PGNiG Superligi podopieczni Pawła Ruska ulegli miejscowej Gwardii 21:28.
Kaliszanie mają powody czuć po tym spotkaniu spory niedosyt, bo rywal, choć doświadczony nie ustrzegł się błędów, które wystarczyło tylko umiejętnie i skutecznie wykorzystać, a wówczas scenariusz spotkania mógłby wyglądać zupełnie inaczej.
Opolanie niemal od początku meczu utrzymywali nad zespołem Energi przewagę, jej rozmiary nie były jednak duże, w granicach 2-3 bramek. Dopiero w 22. minucie, po czterech z rzędu trafieniach – w tym trzech Sergeia Dementiewa – gospodarze odskoczyli na pięć oczek (11:6). Na przerwę schodzili prowadząc czterema (15:11) i taki mniej więcej dystans dzielił oba zespołu do 38. minuty. Goście nie zamierzali jednak składać broni. Wystarczyły trzy, dobrze rozegrane akcje, zakończone celnymi rzutami najskuteczniejszego tego dnia w kaliskiej ekipie Kiryla Kniaziewa i w 41. minucie przewaga Gwardzistów stopniała do zaledwie jednej bramki (19:18). Był to kluczowy moment spotkania, którego jednak nie udało się kaliszanom odpowiednio spożytkować.
- Tak naprawdę, właśnie wtedy przegraliśmy ten mecz. Mając do odrobienia zaledwie jedną bramkę, trzykrotnie nie wykorzystaliśmy stuprocentowych szans na wyrównanie wyniku, co jak myślę ułożyłoby to spotkanie zupełnie inaczej – ocenia trener Paweł Rusek. – Niestety z przykrością stwierdzam, że dzisiaj Kiryl zagrał bez zmienników. Wejścia, zarówno Artura Bożka jak i Paula Grozdka nic nie pomogły. Obaj oddali bodajże dziesięć rzutów, które nie przyniosły żadnej zdobyczy bramkowej. Nietrudno sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać wynik, gdyby dobrze wywiązali się ze swojego zadania – dodaje szkoleniowiec Energi MKS.
W decydującym o losach meczu kwadransie kaliszanie razili nieskutecznością, nie dziwi więc łatwość z jaką interweniował w bramce doświadczony Adam Malcher. Po stronie przeciwnej formą dorównywał mu Edin Tatar, ale jego praca nie została wykorzystana optymalnie przez kolegów z pola. Za to rywale bez skrupułów wykorzystali ich błędy, sporo strat w ataku i zbędnych fauli. Prym w szeregach Gwardii wiódł skrzydłowy Patryk Mauer. Reprezentant kraju okazał się bezbłędny nie tylko na linii siódmego metra (5/5), w sumie do bramki trafiał aż dziewięć razy.
Stawką środowego meczu, z uwagi na fakt iż oba zespoły rywalizują w tej samej grupie pomarańczowej, były cztery punkty i o tyle właśnie wzbogaciła swoje konto Gwardia Opole. Mimo przegranej, kaliszanie nadal zajmują w swojej grupie piąte miejsce. Kolejny mecz zagrają także na wyjeździe. W niedzielę, 26 listopada w Szczecinie zmierzę się z tamtejszą Pogonią. Spotkanie zaplanowane jest na godzinę 13.00 i będzie transmitowane przez CANAL +.Sport.
10.seria PGNiG Superligi, 15.11.2017r.
Gwardia Opole – Energa MKS Kalisz 28:21 (15:11)
Kary: Gwardia – 4. min, Energa MKS – 12 min.
Rzuty karne: Gwardia 5/5, Energa MKS 2/3.
Gwardia: Malcher 1, Zembrzycki – Mauer 9, Dementiew 8, Mokrzki 6, Klimków 2, Siwak 1, Zarzycki 1, Lemaniak, Milewski, Morawski, Tarcijonas.
Energa MKS: Tatar, Jarosz – Kniaziew 8, Drej 4, Wojdak 4, Czerwiński 2, Adamczak 1, Klopsteg 1, Krycki 1, Bałwas, Bożek, Grozdek, Kobusiński, Misiejuk.
Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,
wrzuć nam coś do kapelusza :)
Wdzięczny Zespół Calisia.pl