Z pamiętnika wagarowicza, czyli o opuszczonych szkołach w powiecie kaliskim i okolicy. [Wideo i zdjęcia]

2016-11-21 11:05:00 BD

Nie byłem nigdy prymusem, raczej przeciętnie mijała mi w szkole edukacja, a bywało i tak, że z powodu poszukiwania pozaszkolnego luzu chodziłem na wagary. Po wielu latach od czasów lekcji trafiłem do jednej z opuszczonych szkół, zacząłem zastanawiać się nad przeszłością czy losem tej i podobnych placówek, wybrałem się na małą wycieczkę z historią w tle.

Szkoła w Piątku Wielkim
Szkoła w Piątku Wielkim

W latach 60. w Piątku Wielkim powstała jedna z Tysiąclatek, szkół upamiętniających 1000 lat od założenia państwa polskiego. Hasło „Budujemy 1000 szkół na tysiąclecie państwa polskiego” hołdowało rządom PRL. Szkoły były potrzebne, by rozładować nadmiar uczniów w klasach, ale sporą część kosztów ich budowy poniosło społeczeństwo (jako dodatkowej pracy, podatku w zakładach pracy czy inny sposób). Projekt szkół kazał by budynek postawić szybko i by był funkcjonalny, w efekcie prostokątna bryła stała się popularna i obecna niemal wszędzie, jednak o charakterze czy klimacie tych szkół trudno powiedzieć coś pozytywnego.

Jak było w Piątku Wielkim? W „Historii Wsi Piątek Wielki” Roman Łuczak pisze o wkładzie, jaki wniosła lokalna społeczność w budowę, przy pobrzmiewającym w tle konflikcie interesów mieszkańcy – nauczyciele. Szkoła powstała i w czasach PRL miała się dobrze.

Wideo ze szkoły w Piątku Wielkim

Może jakąś dziejową ironią, albo i tragedią naznaczył się Piątek . Władz, zabiegających o społeczne poparcie już nie ma, a obywatele nie szczędzący wówczas własnych sił i środków dostali w spadku niszczejący budynek.

Inną, bardziej pozytywną historię przytoczyć chcę o dawnych szkołach z Piskor, które to budynki zostały przeznaczony na gospodarstwo agroturystyczne, starszy nabyty przez prywatnego właściciela jest dziś urokliwy i charakterystycznym punktem chyba całej puszczy Pyzdrskiej.

Do dziś stoją w Piskorach pamiątki po dwóch szkołach, jakie tam się znajdowały. Starsza drewniana to jednoizbowa szkoła, w której uczyły się 4 klasy kształcone przez 1 nauczyciela. Uczęszczały tam dzieci w wieku 7 – 14 lat, na dwie zmiany – poranną i popołudniową.

Sala lekcyjna znajdowała się z lewej strony budynku, zaś z prawej było mieszkanie nauczyciela. W wieku XIX uczył w niej pastor ewangelicko-augsburski z diecezji kaliskiej Gotfryd Zachäi (15 dzieci w 1837, a 22 dzieci w 1867). Ostatnim nauczycielem przed wojną był Ernest Heise, który przeżył obóz w Dachau. W latach powojennych, gdy przeniesiono szkołę do oddalonej o 500 metrów murowanej Tysiąclatki, obecny do dziś drewniany budynek przeszedł w ręce nauczycielki, a obecnie znajduje się w prywatnym posiadaniu, stoi zadbany jako jedno z ulubionych miejsc w okolicy.

Po roku 60. została zbudowana w Piskorach Tysiąclatka nowa szkoła, powstała na miejscu zburzonego kościoła ewangelickiego, w którym posługę dotąd sprawował pastor Zax ze Zbierska. Duchowny nie chciał zgodzić się, by kościół zniszczony doszczętnie w czasie wojny i przeznaczony do rozbiórki stał się miejscem budowy sali zabaw. W roku 1963 postanowiono, że powstanie tam murowana szkoła, którą zbudował pan Radziejewski. Z biegiem lat i tę szkołę zlikwidowano, a na jej miejscu mieści się obecnie ośrodek agroturystyczny.

Niedaleko zaledwie kilka kilometrów od Piskor znaleźć można urokliwe miejsce skrywający budynek szkółki ewangelickiej czyli tzw. kantoratu, w którym w 1928r. do szkoły z językiem niemieckim uczęszczało 120 dzieci, a nauczycielem był kantor Edmund Hermann. To drewniany budynek, który przypomina raczej zrujnowany skansen niż bliższą współczesności szkołę.

Inną, murowaną już szkołę znaleźć można w tej samej miejscowości Borowiec Stary. Przypomina inne budowane w latach 60. szkoły, od kilku lat opuszczona, a obecnie została zaplanowana jej rozbiórka, a w miejsce to mają powstać budynki nadleśnictwa.

Na koniec wybrałem się do miejsca z klimatem dworskiego stylu, do szkoły w Grodźcu. Jak zmieniali się właściciele tak też przebudowywano dwór na różne style od klasycystyczny po barokowy. Dobra grodzieckie, zakupił przed wojną Mirosław Kwilecki, wnuk gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, założyciela Legionów Polskich we Włoszech. Ród Kwileckich był znany z działalności społecznej w Grodźcu i Wielkopolsce. Ostatni właściciel dóbr, Stanisław Kwilecki został zamordowany strzałem w tył głowy przez nazistów w Koninie w 1940 r. Jego brat Mieczysław, pułkownik rezerw dostał się do niewoli sowietów, z ręki których zginął w Katyniu w 1940 roku. Rodzina Kwileckich została wyrzucona z pałacu, najpierw przez Niemców w 1940, później przywrócona na krótko by znów stąd wyjechać na skutek zajęcia pałacu przez sowietów w 45 roku.

Można się domyślać, że istniejąca tu do niedawna szkoła w nowym dworze, jak i ośrodek wychowawczy w starym dworze przestały być użyteczne. Co zostało? Ideologiczne hasła jeszcze wiszące na ścianach klas, zaś w porozrzucanych w czytelni książkach można wśród narodowych wieszczy Mickiewicza i Słowackiego znaleźć dzieła Marksa.

Próbując zgłębić historię i poznać losy tych miejsc, nie zdoła się chyba dojść to wniosków takich, jak te gdy ogląda się inne opuszczone miejsca użyteczności publicznej: fabryki, szpitale itp. Ich zapomnienie zależały w dużej mierze od przemian ustrojowych, które zachwiało normalnym funkcjonowaniem instytucji i budynków. Tu małą rolę mogły odgrywać przemiany demograficzne, mało liczebne klasy we wsiach przenoszone są do pobliskich szkół, co wydaje się być normalne w czasach gdy dzieci rodzi się mniej.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować