Z Tuluzy i Paryża do Kalisza. Życie pełne pasji do wspinaczki.

2017-12-22 12:48:00 Calisia.pl

Dziś rozmawiamy z Benem Pélissier, Francuzem, który porzucił zgiełk Paryża i przeprowadził się by mieszkać w naszym pięknym mieście razem ze swoją żoną. Od ponad czterech lat prowadzi fantastyczną ściankę wspinaczkową w Kaliszu.

Dlaczego akurat Kalisz?

Z powodu mojej żony. Jest kaliszanką, nauczycielką i logopedą. Przyjechałem tu pewnego dnia ze znajomym, tak żeby zobaczyć jak wszystko wygląda, pod kątem otwarcia salki wspinaczkowej w Kaliszu i … zostałem.

Jak długo tutaj jesteś?

Mieszkam w Kaliszu od pięciu lat, a Blokoblisko prowadzę od czterech i pół roku.

Kiedy zacząłeś swoją przygodę ze wspinaczką?

To było dawno temu, byłem młody, jeszcze nie miałem brody (śmiech). Myślę, że miałem około 11 albo 12 lat, i rozpierała mnie energia. Miałem trudności ze zdecydowaniem się na jakiś sport, więc mama mnie zabrała na wspinaczkę, dokładnie na „bloc”* (bouldering), i mimo, że wtedy jeszcze miałem trochę lęk wysokości, to od razu “załapałem”. W wieku 17 lat zacząłem się interesować dziewczynami, więc ścianka poszła troszkę w odstawkę (śmiech). Wróciłem do wspinaczki w wieku około 22 lat i tak już zostało. To dla mnie ciekawsze niż fitness czy siłownia, bardziej zabawne.

Ale jeszcze wtedy nie wiedziałeś, że wspinaczka będzie czymś, na czym będziesz zarabiał?

Nie, wtedy jeszcze nie. Pracowałem w przemyśle muzycznym, na festiwalach, dla telewizji. Zupełnie coś innego. Ale bardzo dużo ludzi, którzy są w mediach, uprawia ten sport. Jako że pracują “na wysokościach” to muszą się dużo wspinać.

Jak się czujesz w tym mieście? Nie za małe? Nie za duże?

Nie, rozmiar Kalisza jest dla mnie idealny.

Mówisz już trochę po polsku?

Troszeczkę, ale wszyscy, z którymi się tu stykam, mówią po angielsku, więc jest całkiem prosto. Polski jako język, jest trudny.

Czy trudno było otworzyć biznes nie znając polskiego?

Trochę tak, ale tak jak wszyscy obcokrajowcy za granicą, miałem jednak dużo wsparcia, zwłaszcza od miasta.

Skąd taka nazwa, „Blokoblisko”?

Wymyśliliśmy to z moim poprzednim wspólnikiem, trzeba było znaleźć jakąś nazwę. Ten sport nazywa się „bouldering”, ale we Francji nazywamy go „bloc”. Więc może „Bloc” – ale była już jedna ścianka o takiej nazwie w Warszawie. Bloc brzmi też jak „blok”, w sensie blok mieszkalny po polsku i “blisko” w sensie, że niedaleko, więc to miała być trochę taka gra słów, ale koniec końców niewiele ludzi chyba zauważyło (śmiech).

Jakie są dwie rzeczy, które najbardziej lubisz w Kaliszu?

To duże miasto i małe miasto w tym samym czasie. Są tu wszystkie cechy dużego miasta i wszystkie małego. Nie ma korków, można się wszędzie dostać w 5 minut samochodem czy na rowerze, w 10 minut, jest park, właściwie jak las w samym centrum, aquapark, kina, galerie, puby, restauracje, jest wszystko. Ale nie ma tych wszystkich negatywnych aspektów, takich, że nikt się nie zna osobiście, przebicie się na koniec miasta zajmuje kupę czasu, wszystko jest drogie. To dobre miasto.

A skąd dokładnie pochodzisz?

Urodziłem się w Tuluzie, a więc w dużym mieście na południu Francji. Potem przez prawie 10 lat mieszkałem w Paryżu zanim naprawdę przeprowadziłem się tutaj, już nie mogłem tego wytrzymać. Za dużo ludzi.

Z drugiej strony, dwie rzeczy, których nie lubisz w naszym mieście?

Nie pada wystarczająco dużo – mam na myśli śnieg. A ja przepadam za śniegiem! (Dłuższa chwila namysłu) Hmmm, co by tu jeszcze… Przeprowadziłem się tu z Paryża więc jak widać uwielbiam to miasto. Co jeszcze? Banki. Zawsze mam jakieś problem, jako że jestem z zagranicy. Ale to czego jeszcze nie lubię – to zapach węgla, bo wciąż się tu unosi. Moim zdaniem można by się tego pozbyć po prostu zakładając filtry.

Ale ogólnie widzę dużą zmianę na przestrzeni tych pięciu lat odkąd tu jestem. Miasto zostało dobrze zrewitalizowane, dzieje się tu sporo, jest coraz więcej różnych wydarzeń, latem jest kino na otwartej przestrzeni, koncerty. Mało jest rzeczy, których nie lubię w tym mieście.

Jak ogólnie rozwija się ten biznes na świecie i w Polsce? Jak to widzisz?

Na świecie jest to biznes, który jest rozwija, zwłaszcza w ciągu ostatnich 15 lat, szczególnie, że ostatniego lata w Polsce: we Wrocławiu odbyły się mistrzostwa świata. Na olimpiadzie w Tokio 2020, po raz pierwszy będzie reprezentacja, w tym sporcie, który obecnie wręcz eksploduje. W Polsce myślę, że jest to wciąż stosunkowo nowy, niszowy sport, który zaczyna się dopiero rozwijać. Ale z pewnością warto spróbować.

Gdzie się wspinasz na dworze?

Mam kilka swoich stałych miejsc, Sokoliki w okolicach Wrocławia, Machów w Czechach, Bor, Polanica Zdrój, Szczytna, Poznań, Urban Climbing, to jest świetne miejsce, stary bunkier, który teraz jest zaadaptowany do wspinaczki. No i oczywiście Jura, Tatry.

Co chciałbyś dodać na koniec?

Chciałbym dodać, że współpracujemy z PWSZ więc studenci mają darmowe wejścia na ściankę. Blokoblisko, od niedawna w kaliskim Aquaparku, to druga w Polsce ścianka wspinaczkowa, na której mamy klimatyzację. Pierwsza jest w Warszawie, a w naszej starej lokalizacji bywało czasami zbyt ciepło (śmiech).
Mamy profesjonalną instruktorkę, alpinistkę, która prowadzi warsztaty i wycieczki – można ćwiczyć pod jej okiem i zrobić prawdziwe postępy. Zapraszam wszystkich do poznania tego fascynującego sportu. Bouldering, czyli Bloc, ma wspaniałą przyszłość! No i oczywiście życzę wszystkim kaliszanom Wesołych Świąt!

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł,

wrzuć nam coś do kapelusza :)

Wesprzyj jednorazowo

Wdzięczny Zespół Calisia.pl

Przeglądaj artykuły z 16 lat istnienia portalu Calisia.pl - od 2007 roku do dziś !

Opinie użytkowników:

Te artykuły mogą cię zainteresować